Mama z tatą uprzejmie żegnają się z Natalie i razem ze mną idą do samochodu. W bagażniku zostało jeszcze tylko jedno pudło z książkami, więc tata wyjmuje je i stawia na metalowy dach.W tym samym czasie mama rozkłada ręce i czeka, aż do niej podejdę i ją przytulę. Robię to szybko, bez wahania, jednak gdy jestem opleciona jej chudymi ramionami, zaczynam tęsknić. Mimowolnie jedna łza spływa po moim policzku, robiąc mokrą plamkę na koszuli rodzicielki.
Obydwie ciężko wzdychamy i odsuwamy się od siebie. Wiem,że mamę dużo kosztuje moja przeprowadzka tutaj. Od początku była na nie, jeśli chodzi o wyjazd. Wolała abym została w domu, jednak po zapewnieniu ,że będę ją odwiedzała co drugi weekend, rozluźniła się i mogłam ją udobruchać.
Następnie w kolejce podchodzi do mnie tata i ściska mnie tak mocno, że moje nogi odrywają się do ziemi. Śmieję się, ponieważ to przypomina mi czasy, gdy byłam jeszcze małą dziewczynką. Całuję go w policzek i mówię jak bardzo go kocham, po czym tata opuszcza mnie na ziemię i tuli do siebie jeszcze raz, tym razem z mniejszą siłą.
Odbierał z rąk taty wypchany karton, w którym znajdują się książki i patrzę jak rodzice odjeżdżają, jednocześnie machając mi na pożegnanie. Szybkim ruchem dłoni wycieram łzy i kieruję się w stronę akademika.
Jesienny wietrzyk owiewa moje gołe ramiona, przez co pojawia się tam gęsia skórka. Zaczynam żałować, że nie wzięłam nic do nakrycia. Zważywszy jednak na fakt, że jeszcze 15 minut temu była piękna pogoda, ubieranie swetra było absurdalnym pomysłem. Wiatr wieje coraz mocniej, dzięki czemu pojedyncza kartka , o której nie miałam pojęcia, wylatuje z pudełka. Odwracam się i przeszukuję parking, jednak nigdzie jej nie widzę.
- Hej! - słyszę jak ktoś krzyczy, jednak nie jestem pewna czy jest to skierowane do mnie, więc staram się to zignorować i iść dalej.
- Hallooo! Dziewczyno w szarej koszulce i brązowych włosach. - ponownie ktoś krzyczy i teraz jestem pewna ,że chodzi o mnie. Nikogo już nie widzę na parkingu poza mną i biegnącego prosto na mnie blondyna.
Jego fryzura jest szalona i odnoszę wrażenie ,że żyje własnym życiem. Chłopak jest bardzo wysoki w porównaniu z moimi marnymi 154 centymetrami, a do tego jest bardzo chudy. Ubrany jest w długą koszulkę w przedziwne wzory, od których mój wzrok wariuje oraz nisko opuszczone spodnie.
Spoglądam na niego i pytam niemo czy miał mnie na myśli. Ten zaś zmęczony kiwa głową i opiera swoje ręce na kolanach ,aby złapać oddech.
- Zgubiłaś kartkę. - mówi blondyn i wręcza mi kawałek papieru. To tylko lista książek, która była mało istotna, jednak doceniam jego wysiłek i uśmiecham się blado.
- Oh, tak. - odzywam się dziwnie zachrypniętym głosem, więc odchrząkam i zaczynam mu dziękować.
- Nie ma za co, jestem Tristan – chłopak wyciąga do mnie dłoń, aby się przywitać, jednak ja nie mam jak odwzajemnić tego przyjaznego gestu, ponieważ w obydwu dłoniach trzymam pudło. Blondyn uderza się otwartą dłonią w czoło i zabiera ode mnie karton, a ja podaję mu w tym czasie rękę.
- Nina Turner – oznajmiam.
- Wow, te książki są strasznie ciężki. - zauważa Tristan, poprawiając je sobie na dłoniach.-Jesteś pierwszakiem?
- Umm..tak. - odpowiadam po chwili, nieco się jąkając. Rozmowa z chłopakami przeraża mnie, ponieważ kompletnie się na tym nie znam.
- Oh, czyli twoja przygoda z The Royals dopiero się zaczynie. - mówi. - Akademia powinna CI przypaść do gustu. Zazwyczaj wszyscy są mili i w ogóle. To tutaj poznałem swoich wszystkich przyjaciół.
- A ty w której jesteś? – pytam, gdy mały przypływ odwagi dociera do mnie.
- W trzeciej. - odpowiada i gdy dochodzimy do drzwi pyta – W którym bloku mieszkasz?
- W A. - oznajmiam.
- Ja w B, więc wiesz gdzie mnie szukać.-mruga do mnie, na co się lekko uśmiecham. – Zanieść Ci te książki?
- Nie. - przeczę szybko, jednak po chwili uświadamiam sobie,że mogło to trochę urazić Tristana, więc dodaje szybko – Nie musisz, mieszkam naprawdę niedaleko, więc poradzę sobie sama.
- No…dobra. - mówi Tristan i odchodzi. – Do zobaczenia potem! – macha na pożegnanie i posyła mi ostatni uśmiech, po czym kieruje się do bloku B.
- Cześć – krzyczę, gdy Tristan zbliża się do drzwi. – I dziękuję bardzo!
Chłopak śmieje się i posyła mi w powietrzu buziaka, na co się rumienię.Wchodzę do środka i witam się z panią Michael, która cieszy się spokojem i chwilą relaksu, ponieważ wokół niej nie ma już żadnych natrętnych uczniów.
Skręcam w prawą stronę, jednak po drodze jakiś chłopak w kapeluszu i koszulce Arctic Monkeys idzie i trąca mnie ramieniem. Pudło wypada z moich rąk, a książki wysypują się na podłogę. Zbieram je najszybciej jak mogę i wracam do pokoju, starając się uspokoić po tym niefortunnym zdarzeniu.
* * *
- Ooo widzę, że już się urządziłaś. - mówi Natalie, gdy wchodzi do pokoju. - Masz dobry gust, młoda. - klepie mnie lekko po ramieniu i wpatruje się w dwa plakaty nad łóżkiem.
- Dzięki – odpowiadam prawie szeptem – Ugh, muszę iść pod prysznic.
- Uważaj na siebie i nie wchodź do kabiny czwartej.
- Dlaczego? – pytam zdziwiona
- Nie chcesz wiedzieć.- mówi, jednocześnie szukając czegoś w biurku.W końcu spogląda na mnie i uśmiecha się – Idę do sklepu naprzeciwko akademii, chcesz coś?
- Nie, dziękuję - kręcę głową i sięgam do szafy po czystą bieliznę. – Zamykać drzwi?
- Lepiej zamknij. - oznajmia Nat – Sklep jest dopiero 200 m za głównym wejściem ,więc może mi to zając chwilę.
Kiwam głową i zarzucam na ramię szlafrok ,a następnie biorę kosmetyczkę i wychodzę z pokoju, uprzednio zamykając go.
Łazienka , w której przebywam wydaje się być czysta i zadbana, dlatego bez ociągania wchodzę głębiej i wybieram jedną z kabin, uważając na to ,aby nie wejść do czwórki.Swoją drogą jestem bardzo ciekawa , dlaczego Nat zabroniła mi tam wchodzić. Na pewno wiąze się z nią jakaś historia, której jestem strasznie ciekawa.
Myję się w ekspresowym tempie , po czym owijam włosy w ręcznik, a na ciało nakładam biustonosz i majtki. Przykrywam się szlafrokiem, aby nie zmarznąć po drodze , po czym kieruję się do pokoju. W korytarzu jest jeszcze zimniej niż w łazience, więc okrywam się szczelniej i prawie biegnę do pokoju, uważając jednak na to ,aby się nie poślizgnąć.
Odnajduję klucz w kieszeni puszystego szlafroka i próbuję trafić w dziurkę zamka.Przekręcam kawałek metalu w lewą stronę i wchodzę do pokoju, rzucając kosmetyczkę na łóżko. Ta odbija się do sprężyn w materacu i spada na podłogę, przy okazji wysypując całą jej zawartość.
Wściekła odwracam się w stronę kosmetyczki i zaczynam zbierać wysypaną zawartość. Gdy pochylam się ,aby podnieść balsam do ciała, ręcznik przypominający turban ,zsuwa się z mojej głowy, sprawiając ,ze moje włosy opadają długimi mokrymi falami na twarz, zasłaniając mi przy tym widok na cokolwiek.
Słyszę,że drzwi się otwierają , więc mam nadzieję ,że Natalie już wróciła. Nie odwracając się w jej stronę mówię:
- Szybko Ci poszło. Na pewno byłaś w sklepie? – niestety nikt mi nie odpowiada,więc odwracam się i odgarniam włosy z twarzy.Przede mną stoi ten sam chłopak, który popchnął mnie na korytarzu dwie godziny temu. – Kim Ty jesteś? – pytam.
- A kim ty do cholery jesteś?! – odpowiada pytaniem, na pytanie, będąc bardzo zirytowanym.
- Spytałam pierwsza. – mówię odważnie.
- A ja drugi i co z tego?
- Ugh – fukam pod nosem zdenerwowana przez jego postawę – Proszę wyjść z mojego pokoju.
- Nie wyjdę. - wzrusza ramionami i patrzy na mnie z pogardą, jak się wściekam.
- Wyjdziesz. - naciskam, jednak on nie reaguje, ponieważ perfidnie patrzy się na mój dekolt,który jest teraz odsłonięty bardziej , niż powinien. Gdy tylko zdaję sobie z tego sprawę,zakrywam się po samą szyję i odwracam się, aby zawiązać sznurek.
- Ej, mogłaś się nie zasłaniać. Przynajmniej miałem na co popatrzeć. - mówi, szczerząc się do mnie.
- Co?!
- Mówię,że mogłem się pogapić, ale się zasłoniłaś, lol.
- Jesteś okropny! - prawie krzyczę.
- Jestem tylko chłopakiem.
-Wynocha stąd! – wskazuję palcem drzwi.
- Nie.
- Tak.-odpowiadam stanowczo.
- Nie.-chłopak mówi śmiejąc mi się w twarz.
- Boże, dlaczego ty w ogóle tutaj jesteś? To dziwne,aby ktoś tak sobie wchodził bez pukania do czyjegoś pokoju , gdy ten ktoś może być prawie półnagi.A gdybym była goła, pomyślałeś o tym? – mówię zbulwersowana.
- Czekaj, czekaj…Nie masz nic pod szlafrokiem? - chłopakowi nagle rozbłysły oczy, na co głośno jęknęłam. – No dobra, już dobra. Przyszedłem do Natalie.
- Nie ma jej. - oznajmiam.
- Przecież nie jestem ślepy. - wykrzykuje i kładzie się na moim łóżku, na co wywracam oczami.- Poczekam sobie na nią .
- Dobra.- mówię znudzona naszą mało elokwentną wymianą zdań.
- Dobra. - odpowiada.
Wybieram szybko dużo za dużą koszulkę Queen i czarne spodnie, po czym kieruje się w stronę łazienki. Nie mogę przebrać się w pokoju , przy takim nieokrzesanym chłopaku.
Idąc do łazienki, wściekam się na Natalie. Dlaczego mnie nie uprzedziła? Nawet nie wspomniała,że ma takich bezczelnych znajomych. Czemu? Jeśli teraz będą zjawiać się tacy niemili nieproszeni goście to chyba wyjdę z siebie. Ten tutaj rozzłościł mnie i mam sobie zazłe,że w ogóle z nim dyskutowałam. Upokorzyłam się przed nim już pierwszego dnia i miałam ochotę się rozpłakać.
Nienawidzę takich ludzi.
Gdy wchodzę do pokoju , mam cichą nadzieję ,że chłopak już sobie poszedł, jednak on leży na moim łóżku i czytam moje ulubione fragmenty z książek, zapisane w zeszycie, który położyłam na szafkę obok łóżka. Wzdrygam się , ponieważ nie lubię,gdy toś dotyka moich rzeczy. Podchodzę do niego i wyrywam mu z rąk moje zapiski.
- Zostaw moje rzeczy w spokoju i wynocha z tego łóżka! Raz! - krzyczę.
- Dobrze, już dobrze. Nie złość się tak, bo złość piękności szkodzi.
-Co ty nie powiesz… - mówię sarkastycznym tonem.
- Upss..ale tobie już chyba to nie zaszkodzi. Musiałaś być złośnicą. – mówi i wybucha niepohamowanym śmiechem, co sprawia, że jest mi przykro.
Odwracam się do niego plecami, aby nie mógł zobaczyć mojej czerwonej ze złości twarzy i łez, które zaczęły się gromadzić w oczach. Wycieram je szybko,aby nie poznał się na tym,że chcę płakać i idę w stronę biurka.
Siadam na plastikowym krzesełku, otwierając czarnego laptopa. W tej samej chwili do pokoju wchodzi moja współlokatorka i gdy widzi mój wyraz twarzy,przenosi wzrok na chłopaka, posyłając mu gniewne spojrzenie.
- Brad, co już jej powiedziałeś? – pyta chłopaka, majac na myśli mnie.
Odwracam się do niej i mówię:
- Nat, wszystko w porządku. - uśmiecham się blado, dając marne pozory ,że rzeczywiście jest dobrze.- Tylko następnym razem uprzedź mnie, gdy twój chłopak będzie miał zamiar Cię odwiedzić.
- Co, jaki chłopak? – pyta zdezorientowana- Brad?
- Ugh..-wzdycham głośno – Nie wiem, nie przedstawił mi się.
- Mogłaś to zrobić pierwsza. - wtrąca chłopak.
- Ale to ty jesteś facetem, a nie ona. - mówi głośno Natalie.-Nina to jest mój brat.Brad to jest moja współlokatorka Nina.
Rzucam groźne spojrzenie na Brada, po czym odwracam się w stronę monitora i patrzę na stronę główną facebooka. Nie obchodzi mnie po co przyszedł Brad, więc wyłączam się z rozmowy i przeglądam portal społecznościowy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dodaję rozdział szybciej, niż planowałam. Kolejny powinien pojawić się za tydzień lub 1,5 tygodnia.
Mam nadzieję,że spodobało wam sie spotkanie.A i powiedzcie co myslicie o takim pierwszym spotkaniu? Jak wrażenia po zobaczeniu Brada z innej perspektywy? Czekam na wasze odpowiedzi!
15 kom - następny rozdział. :>
POZDRAWIAM, Peggy Brown