środa, 26 listopada 2014

8.Milczenie

 Polecam włączyć sobie Birdy - Tee Shirt [ KLIK ]




   Dziś 2 października, a więc jutro minie miesiąc odkąd jestem uczennicą The Royals Academy. Nauczyciele wyciskają z nas bardzo dużo, bo jak twierdzą, jesteśmy bardzo zdolni. Moja klasa liczy 20 osób ,które są naprawdę uzdolnione. Każdy z nich posiada jakiś cudowny talent, więc powoli dochodzę do wniosku, że tu nie pasuję.

   Przez niecały miesiąc zdążyłam zaprzyjaźnić się z wieloma osobami, czego nie mogłam zrobić przez całe życie. Świetnie dogaduję się z Tristanem, Jamesem, Natalie oraz Anną. Connor cały czas wydaje się być skryty i  wciąż stanowi dla mnie wielką zagadkę. Natomiast Brad jest osobą,która ... och sama nie wiem, kim właściwie jest. Czasem rozmawiamy ze sobą, jak dwójka normalnych znajomych, jednak potem on znowu zamienia się w tego chamskiego chłopaka. Nie wiem co o nim myśleć ,ponieważ mimo wszystkich przeciwności losu i jego dziwnego charakteru ciągnie mnie do niego.

   Siedzimy z Anną na trawie przy szkolnym dziedzińcu, ponieważ każdy z uczniów stara się korzystać z ostatnich słonecznych dni. Już za tydzień powróci ta szara londyńska pogoda, gdzie słońce będzie wychodzić raz na tydzień, a krople deszczu będą nieustannie spadały.

  Jemy kanapki ze szkolnego bufetu i rozmawiamy o referacie na historię.To znaczy Anna mówi, a ja tylko słucham, ponieważ moją całą uwagę zajmuje Bradley, który siedzi przy jednym z stolików i śmieje się do Connora.

- Czemu się tak na niego gapisz? - przerywa swój monolog Anna i szturcha mnie w ramię.

- Na nikogo się nie gapię,Ann. - mówię i kręcę głową.

Nie przyznam się do tego,że wszystkie moje myśli zajmuje TEN chłopak, nigdy.

- Gapisz się na Brada od tygodni. Coś Ci zrobił?

- Nie, nie patrzę się na niego, aż tyle czasu. - przeczę, a ona zaczyna się szczerzyć.

- Ha! - wykrzykuje, na co zwraca uwagę kilku osób siedzących niedaleko nas. - Przyznałaś się,że jednak się na NIEGO gapisz.

- Och, dobra gapię się i co? - mówię ,nie mając siły okłamywać Ann. - Zastanawiam się, jak można być takim człowiekiem.

- Takim? - pyta zdezorientowana przyjaciółka -To znaczy jakim?

- Gdy wróciłam z pierwszego koncertu chłopaków to widziałam, jak się całuje z jakąś dziewczyną, a wyobraź sobie tydzień później, całował się z inną. To dziwne, nie sądzisz?

- To było tak dawno Nina, a Ty nadal to rozpamiętujesz?

- Jestem pamiętliwa. - mówię i wzruszam ramionami,na co ona się śmieje.

- On Ci się podoba. - stwierdza Anna.

Patrzę na nią z politowaniem, a ona się śmieje.

- Co wcal..- przerywam, ponieważ przysiada się do nas Tris.

- Kto Ci się podoba? - pyta chłopak, zabawnie ruszając brwiami.

- Nikt. - mówię szybko, aby zakończyć ten temat.

- Brad. - odpowiada Anna, za co jestem na nią zła.

   Wstaję i odchodzę, zostawiając ich samych sobie. Nawet nie zwracam uwagi na reakcję Tristana i nawoływania Ann. Gdybym była na miejscu Anny, nigdy nie powiedziałabym nikomu kto jej się podoba.A poza tym..O czym ja myślę?

BRAD MI SIĘ NIE PODOBA.

   Wkurzona wchodzę do szkoły i gdy chcę wejść do biblioteki, aby odetchnąć od tego wszystkiego. W drzwiach mijam Jamesa. Chłopak uśmiecha się do mnie i mówi:

-Znowu spotykamy się w bibliotece.

- Tak, właśnie. - odpowiadam.- Jak na sportowca, dużo czasu spędzasz w bibliotece. - zauważam.

- Są rzeczy ważne i ważniejsze. Sport to nie jest moje jedyne hobby. - mówi i mruga do mnie. - Coś nie tak? Wydajesz się być jakaś nie w sosie. Coś się stało?

- Taa, to znaczy nieee. - odpowiadam szybko i nagle wpadam na świetny pomysł. Nabieram ochoty na śpiewanie, więc muszę się zaraz czegoś dowiedzieć. - James, mam pytanko.

-No?

- Sala prób w piwnicy jest otwarta? To znaczy wiesz,można tam iść na przykład wieczorem?
- Tak, a czemu pytasz?

- Nie, nic nic - odpowiadam i żegnam się z chłopakiem.

  Już wiem co będę robiła dzisiaj wieczorem. Nie mam ochoty rozmawiać z Anne ani Trisem, więc próba wyjdzie mi na dobre.

  Słyszę jak dzwoni dzwonek, więc odkładam książkę, która przed chwilą czytałam i wychodzę z biblioteki. Na szczęście klasa, w której mam literaturę jest blisko niej, więc jestem pewna, że się nie spóźnię.

   Wchodzę do klasy i kieruję się do ławki, w której od września siedzę z Anną. Jestem na nią zła, więc postanawiam się do niej nie odzywać przynajmniej przez jedną lekcję. To co zrobiła było bardzo złe. O ile wiem, przyjaciółka nie powinna tak robić, prawda?


*   *   *
 
   Jest osiemnasta, a moje wszystkie zadanie domowe są odrobione. Siedzę w pokoju i się nudzę, więc postanawiam wcielić swój plan z biblioteki w życie i pójść do piwnicy, aby pograć gitarze. Nadal jestem zła, a muzyka wydaje mi się dobrym rozwiązaniem. Pamiętam, że odkąd nauczyłam się grać na fortepianie i gitarze to muzyka stałą się czymś takim, na czym mogłam odreagować. Zawsze gdy gram, zapominam o problemach i otaczającym mnie świecie.

Jestem ja,instrument i nic więcej.

   Zarzucam na ramiona płaszcz, ponieważ o tej godzinie na dworze nie jest już tak ciepło, jak wcześniej. Przebiegam szybko dziedziniec i idę do piwnicy, w której mam nadzieję nie ma nikogo. Wpisuję się na listę, która wisi przed drzwiami sali, aby pan Smith mógł to jakoś skontrolować, po czym wchodzę do środka.

   Siadam na jednej z czerwonych puf i biorę do ręki gitarę akustyczną. Dotykam lekko gryfu i przejeżdżam palcami po pojedynczych strunach. Nie mam pojęcia co zagrać, więc dotykam przypadkowych strun, które wydobywają z siebie kojące dźwięki.

   W mojej głowie powstaje mały i niepozorny zarys piosenki. Uwielbiam tworzyć, więc z napisaniem piosenki nie powinnam mieć problemu. Najgorsze jednak jest to, aby swoją melodię przelać na papier i urzeczywistnić ją. Próbuję po kolei każdy chwyt, który potrafię, po czym staram się skleić to w całość tak, aby było przyjemne dla ucha.

   Mija dwadzieścia minut, lecz w końcu udaje mi się dopiąć zamierzonego celu. Wynajduję odpowiednie chwyty i biorę do ręki kartkę oraz żółty ołówek, aby móc je zapisać. Gdy melodia do mojej piosenki jest już napisana, czas na słowa.

   Czasami ciężko dopasować do melodii słowa, jednak będę się starała z całych sił, aby moja piosenka brzmiała dobrze.

   Moje myśli cały czas zajmuje Brad i nie potrafię się go pozbyć. Ciągle zastanawiam się co teraz robi, z kim jest i co czuje. Wiem, że nie powinnam w tym wieku myśleć o chłopakach, ponieważ nauka jest teraz najważniejsza. Jednak ja tak nie potrafię. Bez względu na to co robię, w mojej głowie ciągle pojawia się obraz Brada z tego pamiętnego piątku, gdy całował się z dziewczyną.

Czasami mam ochotę być nią i sprawdzić,jak się wtedy czuła.

Wiem, że to co robię jest głupie. Moje uczucia są głupie. Wszystko jest głupie.

- In the morning - zaczynam cicho śpiewać pod stworzoną melodię.


Nic...Pustka...Nie mam pojęca co dalej....


- In the morning when... - zastanawiam się  nad odpowiednim doborem słów, które pasowały by do melodii - you wake up.I like to believe you are.. - czuję,że idzie mi coraz lepiej, jednak po chwili znowu mam pustkę. - No w co ja mogę wierzyć? -pytam samą siebie po cichu.

- Może Thinking of me? - ktoś proponuje, więc podnoszę wzrok i napotykam stojącego w drzwiach Brada. - Może wierzysz w to, że gdy ten ktoś budzi się rankiem to zaczyna o tobie myśleć.

   Chłopak patrzy na mnie i uśmiecha się przyjaźnie, co jest dla mnie miłym zaskoczeniem. W zasadzie Brad nigdy nie był dla mnie, aż tak miły. Zawsze rzucał jakieś uwagi.

Czasami zastanawiam się co mnie ciągnie do takiego okropnego typa,jakim jest Brad?

   Chłopak nadal patrzy na mnie tym swoim specyficznym wzrokiem, jednak po chwili rezygnuje i wchodzi do środka. Zdejmuje ze stojaka jedną z gitar i siada naprzeciw mnie. Uśmiecha się po raz kolejny i zaczyna stroić gitarę.

- Jakie miałaś chwyty? - pyta, gdy gitara jest już gotowa.

- A, E, D, A i chyba znowu E. - odpowiadam chłopakowi, a on w skupieniu marszy czoło i patrzy na gryf.

   Pierwsze dźwięki wydobywają się z jego gitary,a ja jestem zachwycona tym,jak chłopak dobrze radzi sobie z grą.Jego palce płynnie poruszają się po strunach,co sprawia,że ta piosenka wydaje mi się być jeszcze piękniejsza.

- Ładne, naprawdę podoba mi się. - chwali Brad na co się rumienię. - Długo grasz na gitarze?
- Od trzech lat,ale wolę grę na fortepianie. - odpowiadam.

 -Umiesz grać na fortepianie?- pyta zdziwiony, na co kiwam głową. - Też gram, ale teraz już rzadziej. W zespole rzadko kiedy potrzebujemy klawiszy, więc to może dlatego. Od ilu lat grasz?

- Gdy miałam siedem lat spodobała mi się muzyka klasyczna i tak jakoś się stało, że gram prawie 10 lat.

-Może dokończymy tą piosenkę? - pyta Brad uprzejmie, na co się dziwię. Jego zachowanie wydaje się być podejrzane, bardzo podejrzane. - Tak w ogóle pisałaś ją z myślą o kimś?


Tak,o tobie. - myślę.


- Nie, tak po prostu mnie naszło. - kłamię, a on się śmieje.
-Coś Ci nie wyszło, nie potrafisz kłamać.


Czy to tak bardzo rzuca się w oczy? -pytam siebie w myślach.


- Ale nie będę się wtrącał, nie moja sprawa. Chociaż tylko jedno mi powiedz. - mówi Brad.- To o chłopaku, tak?

- No tak, sherlocku.- mówię.

- Chciałem wiedzieć i być pewien,bo może jesteś - zaczyna, jednak szybko mu przerywam.

- Nie, nie jestem lesbijką Brad. - śmieję się, a on mi przy tym wtóruje.

- Chciałem być tylko pewien. - tłumaczy się chłopak, jednocześnie zanosząc się od śmiechu.

- Okej, już się uspokój. - mówię do niego, rzucając w jego stronę ołówek, który leżałam obok mnie.

- Dobra, to opowiedz mi coś o tym chłopaku. Napiszemy hicior. - żartuje chłopak.
- Może jednak nie. - jakoś nie mam ochoty mówić mu o nim samym.

- NOOO DAAAAWAAAAJ NIIIINAAA. - chłopak zabawnie przeciąga samogłoski, na co się głośno śmieje, jednak po chwili zasłaniam usta dłonią. Nie lubię swojego śmiechu.

   Brad wstaje z krzesła i podchodzi do mnie i zabiera moją dłoń, odsłaniając  jednocześnie moje usta. Patrzy mi prosto w oczy i mówi:

- Masz śliczny śmiech, nie ukrywaj go.

   Czuję, że zaraz spłonę. Słowa Brada sprawiają, że czuję dobrze. Żaden chłopak z wyjątkiem Tristana, nie skomplementował mnie. To urocze z jego strony.

- Od zawsze nie lubię siebie. - wyznaję mu,chociaż nie wiem dlaczego. - A Ty dałeś mi wystarczająco dużo powodów, abym siebie jeszcze bardziej znienawidziła.

-Co? - chłopak marszczy nos.Wydaje się być zdezorientowany.

- Błagam, nie mów, że nie pamiętasz. Jesteś dla mnie niemiły, Brad. W zasadzie odkąd tu przyjechałam zachowujesz się względem mnie okropnie, a dla Natalie czy Anny jesteś o wiele milszy. Co ja Ci zrobiłam? - pytam z wyrzutem.

   Brad milczy i odwraca ode mnie wzrok.Wstaję po woli,odkładam gitarę na miejsce i biorę swoje notatki.Wiedziałam,że tak będzie.Jeśli go spytam to nie odpowie.To było do przewidzenia.
 
   Wychodzę z sali, a potem z piwnicy. Otulam się mocniej płaszczem, ponieważ wiatr zaczyna wiać z coraz większą siłą.Moje włosy plączą się i wpadają mi w oczy. Ze złością odgarniam je i idę w stronę akademiku. Mam już dość tego wszystkiego.

Dlaczego z tylu chłopaków w całej akademii, musiałam polubić właśnie Brada?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A) Sorka za rodział :< Czuję,że mi nie wyszedł,ale kilka osób tak bardzo chciało przeczytać rozdział,więc poświeciłam się i zrezygnowałam z nauki biologi i imprezy andrzejkowej w mojej szkole,bo tak bardzo Was kocham.

B) Wiecie ,ze na blogspocie mamy już ponad 5.000 wyświetleń,a na wattpadzie ponad 500? To niesamowite,naprawdę ! <3

C) Jak wrażenia po rozdziale,jak Nina? Co o niej sądzicie?

D) Powinnam coś zmienić?

E) Czy Brad ma sie zakochać w Ninie?

< Nadal tego nie przemyślałam >

Pozdrawiam,Peggy Brown :*

15 kom - next 


czwartek, 20 listopada 2014

7.Koncert The Vamps




    Korytarz prowadzący do miejsca, gdzie Tristan ma koncert, jest długi i ciemny. Lampy zawieszone na wysokim suficie nie palą się, przez co atmosfera tu panująca, wydaję się być jak z horroru. Wzdrygam się, ponieważ nienawidzę takich sytuacji. Idę za hałasem, którego echo roznosi się po szkole. W końcu trafiam na duże drewniane drzwi, które prowadzą do miejsca, gdzie jeszcze nie byłam. Naciskam na mosiężną klamkę i pcham ciężkie drzwi, które z trudem się otwierają. Przeciskam się przez niewielką szparę i rozglądam się po pomieszczeniu.

 Jest to szkolna aula.

    Siedzenia znajdują się na różnych poziomach,do których można dojść ,schodząc po schodach. Scena,która znajduje się najniżej jest zastawiona perkusją,dwiema gitarami oraz basem. Wszyscy ,który przyszli na koncert rozmawiają pomiędzy sobą i odnoszę wrażenie,że są w stanie ekscytacji.
Dziewczyny głośno wyrażają swoje zdanie na temat chłopaków, którzy za chwilę pojawią się na scenie.Mówią o tym,który z chłopaków jest bardziej gorący.Każda z nich ma inne zdania,a ja siedzę i przysłuchuję się im opisom. Oprócz Tristana to nie wiem kto zasila zespół The Vamps.Chłopak przez ostatni tydzień nie wiele mi mówił o swoim zespole.Wspomniał jedynie ,że razem z nim gra jeszcze trójka jego przyjaciół,nic poza tym. Byłam ciekawa ,jak wyglądają chłopcy i czy są tak samo sympatyczni i przystojni,jak mój Tristan.

    Przez pierwszy tydzień w akademii,zaraz po ukończeniu lekcji spotykaliśmy się i chodziliśmy na długie spacery.Chłopak wtedy opowiadał o swoim życiu,a ja o swoim. Zaprzyjaźniliśmy się.
Jakiś chłopak w naszym wieku wyszedł na scenę i zapowiedział The Vamps.Wszyscy wstali ze swoich miejsc i zaczęli wpatrywać się w scenę,gdy czwórka chłopaków pojawia się na scenie.Tristan zasiada przy perkusji,więc rozglądam się dalej,aby zobaczyć kto jeszcze jest w zespole. Moje oczy prawie wychodzą z głowy i idą przejść się na spacer,gdy przy mikrofonie widzę Brada.

    Wypuszczam głośno powietrze z usta,aż dziewczyna ,która stoi obok mnie ,dziwnie się patrzy.Uśmiecham się do niej nieśmiało i odwracam głowę patrząc na pozostałą dwójkę chłopaków. Jednym z gitarzystów okazuje się być James, bardzo sympatyczny chłopak,na którego wpadłam przypadkiem ,wychodząc z biblioteki. Basista stanowi dla mnie zagadkę,ponieważ tego blondyna z szaloną fryzurą nigdy nie widziałam.


*   *   *


    Gdy chłopaki kończą grać koncert,cała sala krzyczy i klaszcze z zachwytu.Pomimo,że nie lubię takiej muzyki,muszę przyznać ,ze bardzo mi się podoba.Tristan super wymiata na perkusji,a chłopaki na gitarach. Głos Brada podczas śpiewania jest mniej wkurzający ,niż gdy mówi,więc cieszy mnie to. Czasem karciłam się za to,że gapię się na niego.Zaraz szybko odganiam do siebie myśli,ze Brad jest atrakcyjny.

Na co mi jego uroda, skoro ma paskudny charakter?

   W ogóle nie podoba mi się to,jak odzywa się do mnie.Rozmawiałam z nim trzy razy i za każdym razem był niemiły,chamski i arogancki. Wiem,ze zachowuje się tak tylko w stosunku do mnie,ponieważ dla Natalie jest bardzo miły. Dziwie się,że przyjaźni się z Tristanem.Te dwa charaktery przecież w ogóle do siebie nie pasują! Ale może...przeciwieństwa się przyciągają?

   Nie chcę już myśleć o tym cholernym chłopaku,więc podnoszę się z siedzenia i wychodzę razem z resztą z auli.Wyjmuje telefon ponieważ czuję,jak wibruje.Dostaję wiadomość od Trisa,abym na niego poczekała,więc wchodzę z powrotem do sali,w której był koncert i widzę,jak Tris i jego koledzy stoją na scenie i zwijają sprzęt.Schodzę cicho po schodach i podchodzę bliżej miejsca,w którym się znajdują chłopcy.Witam się z nimi cicho i patrzę ,co robią.

- Heeeej... - zaczyna James - Nina,tak? - kiwam głową i uśmiecham się.

- Znacie się? - pyta zdziwiony Tristan.

- Ta,wpadliśmy na siebie w bibliotece i tak jakoś wyszło. - mówię,a Brad prycha pod nosem na tyle głośno ,że wszyscy to słyszą.Nie zwracam na niego uwagi i patrzę na tego basistę, który podchodzi do mnie i się przedstawia.

- Connor Ball.

- Nina Sophia Turner - odpowiadam i podaję mu rękę.Chłopak się uśmiecha i zaczyna dalej pakować swój instrument.

- Brad,może się przedstawisz Ninie? - pyta cicho Tristan.

- Po co,skoro się znamy? - mówi tym swoim wkurzającym tonem.Mam ochotę go kopnąć w wrażliwe miejsce i kazać przestać się tak odzywać.

- Hę? Z nim też się znasz? - pyta jeszcze bardziej zdziwiony Tris,wskazując ręka na Bradleya.

- Mieszkam z jego siostrą. - odpowiadam.

- A no tak,dlaczego o tym zapomniałem? - pyta sam siebie, na co się śmieje.

- Dalej Nino, opowiedz chłopakom jak się poznaliśmy.  -mówi Brad,uśmiechając się chytrze.

 -Po co? - czuje jak moje policzki stają się czerwone.

- Jak to ,po co? Niech znają naszą wspaniałą historię.

- Przecież nie ma o czym mówić.-wzruszam ramionami.Nie chcę ,aby wszyscy o tym wiedzieli,ale taki debil ,jak Brad oczywiście musi wszystko wygadać.

- To jak się w końcu poznaliście? - pyta James  siedząc na swoim pokrowcu od gitary.

- Przyszedłem do Nat, a Nina paradowała prawie nago, jedynie w szlafroku po pokoju. - mówi Brad śmiejąc się.

- Stary, musiałeś mieć niezły widok. - zauważa James,powstrzymując się od śmiechu.

   Patrzę na pozostałych chłopaków i widzę ,jak Tristan robi się czerwony,ale nie z zakłopotania,lecz ze złości. Connor zwija kabel,nie odzywając się.Jego wyraz twarzy jest neutralny i ciężko cokolwiek o nim powiedzieć.Wydaje się być skryty i bardzo tajemniczy.

    Już nie rozmawiamy na nasz temat.Chłopaki zajmują się swoimi sprawami i nikt nikomu nie zawraca głowy.Pomagam Trisowi z perkusją, którą w szybkim tempie chowamy do pokrowców,po czym przenosimy na zaplecze auli.

Gdy już wszystko jest pochowane,Tristan łapie mnie za rękę i prowadzi w stronę wyjścia.Wydaje się być zły,spięty i taki nijaki.Kompletne przeciwieństwo tego,kim jest codziennie.

- Coś nie tak?  - pytam zmartwiona jego zachowaniem.

- Nie,wszystko w porządku.

- To czemu się tak zachowujesz?

- To znaczy jak?

- Nie mówisz nic,jesteś jakby zły... - zaczynam wymieniać.

- Po prostu jestem zawiedziony,że nic mi nie powiedziałaś o tamtym zajściu z Bradem.-w koncu wyznaje.

- Chciałam o tym zapomnieć.-mówię, drapiąc się wolną dłonią po karku. - Zaraz... - przystaję w miejscu,powodując ze Tris robi to samo. - Czy ty jesteś zazdrosny?

- Nie. - opowiada szybko,za szybko. - To znaczy trochę tak...

- Tris...wiesz,ze ja.. - zaczynam,ale chłopak mi przerywa.

- Wiem, nie myślę o tobie w TAKI sposób.Mam kogoś na oku,wiesz?

- Naprawdę? - pytam szczerze zdziwiona.

- Taaa...ale to chyba nic szczególnego.

- Czy tym kimś jest Anne?

- Co? Nie! - chłopak się rumieni na co się uśmiecham.

- Mówiła o tobie cały czas, gdy odszedłeś od nas na stołówce.

-I co mówiła?

- Że jesteś nie miły i mało atrakcyjny. - skłamałam, na co Tristan zrobił zdziwioną,a potem zawiedzioną minę.

- Serio?

- Nie,żartuję przecież.- śmieję się głośno.

- Nie waż się więcej żartować z mojej atrakcyjności.Wiem,że jestem atrakcyjny i  nigdy nie możesz w to zwątpić,zrozumiano?

- Tak jest kapitanie! - odkrzykuję, salutując.

   Śmiejemy się przez całą drogę do akademika, po czym rozstajemy sie przy drzwiach od mojego bloku.Gdy wchodzę do środka jest już dość późno. W recepcji nie ma już nikogo,a na korytarzu palą się tylko pojedyncze lampy.Słyszę jakieś posapywania i ciche jęki,lecz staram się nie zwracać na nie uwagi. Skręcam w stronę swoich drzwi od pokoju,gdy moje oczy napotykają całującą się parę.

    Powstrzymuję się od patrzenia na nich i tylko przyśpieszam kroku, ponieważ takie normalne przejście obok nich wydaje mi się być zbyt krępujące. Kiedy mijam ich,nie zwracają na mnie najmniejszej uwagi. Odszukuję kluczy i gdy otwieram drzwi,słyszę jak dziewczyna jęczy imię Brada.
Wywracam na to oczami i zatrzaskuję ze złości drzwi. Natalie leży na łóżku z laptopem na kolanach i obrabia zdjęcia.W pewnej chwili przenosi wzrok na mnie i dziwnie się patrzy. Odwracam się od niej i przebieram się w piżamy.Chcę iść już spać i zapomnieć widok całującego się Brada z jakąś dziewczyną.

    W zasadzie nie wiem,dlaczego aż tak bardzo się złoszczę. Przecież Brad nie jest mi bliski,tak naprawdę wiemy tylko jak mamy na imię i co lubimy robić, to niezbyt wiele mówi mi o nim. Teraz widzę jakim typem człowieka jest.

- Coś się stało ? - pyta delikatnie Nat,gdy już leżę w łóżku przykryta po sam nos.

- Nie. - odpowiadam szybko.

- Na pewno?

-Yhym..- mamroczę i przekręcam się tyłem do niej,mając przed sobą ścianę.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej,wiem ,że ten rozdział nie jest dobry,ale pisałam go kilka razy. Każda wersja mi się nie podoba,ale cóż...trzymajcie to i sami ocencie,jak Wam się podoba.Tak,jak obiecałam jest więcej chłopaków,a Brad będzie także w kolejnym rozdziale. Ogólnie,gdy będę pisać to zobaczycie,że aż jest za dużo Bradleya hahah :p Właśnie... wiecie kto się w kim zakocha? Macie przypuszczenia?  Trochę będzie dram i w ogóle. :D
Ja w weeend wyjeżdzam na rajd,dlatego nie chciałam zostawić Was bez rozdziału,chociaż w planach miałam wstawić w sobotę,ale...znajcie moje dobre serce hahah :p
Mam nadzieję,że rozdział jako tako przypadnie do gustu.
Dziękuję za wszystkie kom i wyświetlenia,jesteście kochane <3
Pozdrawiam,Peggy Brown

20- next

niedziela, 16 listopada 2014

6.Przesłuchanie



  



    Droga do szkolnej piwnicy mija mi w ślimaczym tempie. Mam wrażenie, że wlekę się do niej w nieskończoność, choć droga jest naprawdę krótka.Wchodzimy do pomieszczenia, które Tris nazwał piwnicą. 

   Mieści się tu siedziba drugiej grupy koła muzycznego. Chłopak opowiada mi, że już cała akademia była zajęta, więc pan Smith, który wyszedł z inicjatywą powstania tego koła, zaproponował aby wyremontować te pomieszczenia. Jestem pod ogromnym wrażeniem, ponieważ miejsce,w którym jestem w ogóle nie przypomina piwnicy. Korytarz ,po którym właśnie idziemy jest długi. Podłoga wyłożona jest ciemnymi panelami, a ściany są czerwone. Co kilka metrów można spotkać jakąś czarną sylwetkę namalowaną na czerwonym tle. Postaci przedstawiają najbardziej znane osoby z przemysłu muzycznego. Jak na razie zauważyłam The Beatles, charakterystyczną pozę Frediego Mercury’ego oraz Michaela Jacksona podczas tańczenia moon walk.

   Na korytarzu znajduje się wiele drzwi.Są to studia nagraniowe,sala prób oraz duże pomieszczenie,w którym  mieści się wiele osób.Tristan prowadzi mnie właśnie to tego ostatniego,największego.Twierdzi,że to tam będą przesłuchania.

   Zatrzymuję się przed drzwiami i nie chcę iść dalej.Znowu nawiedza mnie ten strach,który miałam kilkanaście minut temu. Moje dłonie drżą,a ja jestem blada.Tristan patrzy na mnie z politowaniem i prawie,że wpycha do sali,w której znajduje się wiele osób. Siadamy razem na końcu ,gdzie są ostatnie dwa wolne krzesełka i patrzymy na pana Smitha,który uśmiecha się do nas wszystkich i omawia całą idee tego koła.

   Gdy opiekun kończy swoją długa mowę,prosi nowo przybyłych,aby pokazali co potrafią. Nie przyszło nas zbyt wiele.Trzech chłopców,ja i jeszcze jedna dziewczyna. Jeden z chłopaków  – Mike – grał na skrzypcach,jednak nie w ten nudny sposób , którym zaszczycają nas legendarni kompozytorzy,lecz w nowoczesny i ciekawy sposób.Nie mogę oderwać od niego oczu.Widzę z jaką pasją gra i jak bardzo to kocha. Potem długowłosy chłopak gra na gitarze elektrycznej jedną z solówek Jimiego Hendrixa. Wszyscy prezentują się świetnie,natomiast ja jestem zdezorientowana i nie wiem co robić. 

- Powinnam zagrać na fortepianie,czy coś na gitarze? – pytam po cichu Tristana.

- Nie wybieraj gitary.Jest już przereklamowana. – odpowiada, na co mu potakuję. – Wybierz jakiś utwór,który umiesz perfekcyjne i lubisz go.

- Kocham wszystkie kompozycje Bacha. - mówię mu,a on się krzywi.

- Nie wyjeżdżaj mi tu z żadnym Bachem,bo Cię zabiję. – mówi śmiertelnie poważnie,co sprawia ,że jestem jeszcze bardziej zdezorientowana.

- Wiec jeśli nie Bach ,to co?

- A co lubisz i da się to zagrać na klawiszach?

- Ed Sheeran!- mówię i już wiem co zagrać.

- Bingo!-Tristan cicho klaszcze z radości.

- Ej,a co jeśli zapomnę nut? Pamiętam jedynie niecałą zwrotkę,to za mało. - mówię z przejęciem.

- Zaśpiewaj do tego. - chłopak mówi to w taki sposób,jakby to było coś normalnego.

Ale nie jest….

- Gdybym tylko umiała. - kłamię.

- Umiesz i nie kłam.Pamiętaj,ze jesteś okropnym kłamcą i po kilku dniach przyjaźni jestem w stanie to rozpoznać.

- Nie prawda,nie kłamie .

- Tak,kłamiesz i idź spiewac.

- Nie.

- Tak.

- Nie. - odpowiadam.

- Tak i koniec kropka.

- Ugh,dobra. – ciężko wzdycham i przystaję na propozycje Tristana.Wiem,że kompletnie się skompromituję ,ale YOLO.Raz się jest tylko młodym,prawda?

Alexander,który grał na wiolonczeli schodzi z prowizorycznej sceny i wtedy pan Smith zwraca się do mnie.

- Nino,teraz Twoja kolej.

   Kiwam posłusznie głową i podchodzę do stojącego w rogu fortepianu. Odsuwam najciszej,jak tylko potrafię czarny stołek,na którym potem siadam.Przejeżdzam palcami po klawiszach instrumentu i czuję,że to jest to co naprawdę uwielbiam. Dawno nie grałam,więc obawiam się,że mogę sobie nie poradzić zbyt dobrze.

   Przełykam ogromną gulę, która powstała w moim gardle i zamykam oczy. Wyobrażam sobie ,ze na sali nie ma nikogo. 

Jestem tylko ja, instrument i cztery ściany.   

*WŁĄCZ PIOSENKĘ [KLIK]*

   Przykładam dłonie jeszcze raz do klawiszy i zaczynam grać tak dobrze znaną mi melodię. Pierwsze nuty rozbrzmiewają w piwnicy, a ja słyszę ciche westchnięcia, spowodowane najprawdopodobniej doborem repertuaru 

Zbieram w sobie siły i zaczynam śpiewać pierwsze wersy.

- Come on, skinny love, just last the year... - czuję ,że mój głos brzmi dziwnie i słabo, więc się krzywię i otwieram oczy. 

   Tristan jest uśmiechnięty i pokazuje, że trzyma za mnie kciuki. Uśmiecham się do niego w zamian za otuchę, której mi dodał tym zwykłym gestem i zamykam ponownie oczy.Tym razem z uśmiechem śpiewam nieco pewniej resztę piosenki.

-And I told you to be patient
And I told you to be fine
And I told you to be balanced
And I told you to be kind
And in the morning, I'll be with you
But it will be a different kind
'Cause I'll be holding all the tickets
And you'll be owning all the fines
Come on, skinny love what happened here
Suckle on the hope in lite brassiere

   Kiedy kończę śpiewanie, podnoszę powieki do góry, a moim oczom ukazuje się zdziwienie na twarzy Tristana i zachwyt pana Smitha. Nauczyciel podbiega do mnie i przytula mnie mocno, powodując ,ze robi mi się słabo. Nauczycile uśmiecha się szeroko i gratuluje mi wspaniałego występu. Mówi, że powinnam bardziej wierzyć w siebie i swoje możliwości, ponieważ jestem mocno uzdolniona. 

   Gdy wychodzimy z piwnicy Tristan mocno mnie ściska i gratuluje. Przez całą drogę do akademika opowiada o tym, jak cudownie grałam i śpiewałam. Nie chcę tego słuchać, bo wiem ,że była to kompletna porażka.



                                            *   *   *


- Co mamy potem? - pyta Anna, gdy wychodzimy z klasy na długą przerwę.

- Chyba literaturę. - odpowiadam.

- O, to świetnie. Pani Leerman powinna nam dziś dać listę lektur. Czy tylko ja jestem tak bardzo podekscytowana?

- Nie ty jedna. - śmieję się ,ponieważ Anna jest strasznie do mnie podobna. Przez ostatnie dwa dni rozmawiamy ze sobą praktycznie cały czas.To dziwne,że dwie osoby są to siebie podobne pod tak wieloma względami.  - Mam nadzieję,że pani Leerman da jakieś normalne książki, nie chcę czytać tych pisanych wierszem, strasznie mnie męczą. Poza tym mam dość dramatów po poprzedniej szkole.

- O tak, masz rację. W sumie fajnie by było,gdyby dała coś Jane Austen lub coś z literatury nowoczesnej.

- King,Coben,Gerritsen.. - zaczynam wymieniać nazwiska autorów.

- Coś ty, przeciez nie da nam książek o krwawych masakrach! - koleżanka podnosi swój głos , na co się śmieje. Dobrze wiem,że nie lubi kryminałów,dlatego chciałam zobaczyć jej reakcję.

   Jest druga długa przerwa, więc razem z Anna zamiast pójść pod klasę ,idziemy do bufetu,aby kupić sobie drugie śniadanie.Gdy wchodzimy na odpowiedni korytarz, kolejka do bufetu ciągnie się,aż do drzwi od toalet.Ciężko wzdycham i razem z Ann idę na sam koniec.

   Gdy stoimy i rozmawiamy dalej o książkach, ktoś mnie stuka w ramię. Odwracam sie i widzę uśmiechniętego Tristana,który swoją drogą w koszuli i krawacie prezentuje się świetnie.

- Oh,hej Tris.Co ty tutaj robisz? - pytam zaskoczona.

- Zgłodniałem.- mówi i masuje się po brzuchu. Przenosi swój wzrok ze mnie na Ann, która cicho stoi koło mnie, jakby onieśmielona obecnością chłopaka. Kręcę głową i zaczynam ich sobie przedstawiać. Gdy podają sobie dłonie, Anna się rumieni ,co wydaje mi się być czymś uroczym i słodkim. 

   Kupujemy sobie z koleżanką po sałatce z owocami i razem ruszamy pod klasę, gdzie będzie literatura. Przez całą drogę Anna wypytuje mnie o Tristana. Pyta się o jego ulubiony kolor, co lubi robić i jaki jest. Odpowiadam jej grzecznie na pytania, jednak w środku gotuje się ze złości. Jej zachowanie mnie wkurza.

Nie, nie jestem zazdrosna. 


*  *  *


   Dziś piątek czyli dzień, w którym ma sie odbyć koncert zespołu Tristana. Mówił mi ,ze nazywa się The Vamps. Chociaż zespół istnieje już rok, to chłopak nadal nie wie, dlaczego jego przyjaciele nazywali zespół właśnie tak. 

   Wchodzę do bloku A ,gdy na dworze zaczyna zmierzchać. Mój pierwszy tydzień w akademii właśnie sie skończył .Muszę przyznać,że nauczyciele są bardzo wymagający, ale cała aura, która unosi sie nad tą szkołą sprawia, ze zapominam o tym.

Wyjmuję kluczyki z kieszeni i otwieram drzwi do pokoju.Gdy już jestem w środku,widzę jak Natalie siedzi nad aparatem i coś majstruje przy obiektywie. Rzucam plecak przy biurku i zaczynam zdejmować marynarkę od mundurku, który mimo wszystko okazał sie byc bardzo wygodnym ubraniem.

- Co robisz? - pytam Nat,siadając na łóżku.Zaczynam zdejmować podkolanówki i rajstopy,których tak bardzo nienawidzę.

- Dzisiaj koncert Vampsów,więc muszę skonfigurować ustawienia w aparacie. Planuję zrobić im kilka zdjęć, przydadzą mi się koncertowe zdjęcia do portfolio.

- Oh,a ubierasz się w coś specjalnego? - pytam, nie wiedząc co nałożyć na koncert

- Nie, nie będę sie raczej stroiła. To zwykły koncert przecież.-Nat wzrusza ramionami i odwraca wzrok w stronę obiektywu.

   Zdejmuje mundurek i zaczynam się przyglądać ubraniom w mojej szafie. Nie widzę w nich nic ciekawego. Po za tym ,wszystko co za łożę wygląda na mnie żałośnie. Może mam zbyt wiele kompleksów? Poważnie myślę nad zapisaniem się do sekcji sportowej,jednak patrząc na mój stan zdrowia, to może skończyć sie naprawdę źle. 

   Wybieram ciemno zieloną koszulę oraz czarne spodnie.Włosy rozplątuję z warkocza,pozwalając opaść im swobodnie na plecy.Jedynie krótsze pasma, które mi przeszkadzają,odgarniam z twarzy i zakładam za uszy.

   Gdy kończę przygotowania i patrzę na zegarek, orientuję się ,że jest już 19:30.Zostało mi tylko pół godziny do koncertu,więc zakładam botki oraz swoją skórzaną kurtkę i idę w stronę akademii.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam wszystkich! 
Wiem,że teraz jest mało Brada,Cona i Jamesa w ogóle nie ma,ale wszystko w swoim czasie.Nie martwcie sie, na pewno chłopaki się pojawią w najbliższym rozdziale. :>
A jak Wam się podoba ten? Co sądzicie o Birdy? Moim zdaniem jest cudowną artystką.Polecam przesłuchać jej inne piosenki.xx

Pozdrawiam,Peggy Brown xx

15 kom - next 

czwartek, 13 listopada 2014

5.Niepewność




   Wracam z ogniska przed dwudziestą trzecią,aby móc się dobrze wyspać.To moja pierwsza nocka w akademiku,dlatego boli mnie brzuch i wszystko za bardzo przeżywam.Kładę się do łóżka i próbuję zasnąć, jednak po godzinnej męczarni poddaję się i gapię się tępo w sufit.

   O pierwszej w nocy przychodzi pijana Natalie,która nawet nie kłopocze się,aby zdjąć z siebie ubrania.Zamyka drzwi od naszego pokoju i rzuca się na łóżko.Śmieję się z niej i przykrywam dziewczynę kocem,aby nie zmarzła.

    Rano, gdy się budzimy, Natalie ledwo otwiera oczy. Prosi mnie, abym opuściła żaluzje, ponieważ słonce wypala jej gałki oczne. Chichoczę z tego wszystkiego, jednak Nat gromi mnie wzrokiem i prosi, żebym sie zamknęła, bo robię to zbyt głośno. Kręcę tylko głową i wychodzę na śniadanie.

   Jedząc czekoladowe płatki na mleku, myślę o swojej szkole. Jestem strasznie podekscytowana poniedziałkiem, jednak jest we mnie jakieś ziarenko niepewności. Czuję, że może niepotrzebnie się tak kłopotałam z tą akademią. Mam wrażenie, że nie poradzę sobie tak dobrze, jak w poprzedniej szkole. The Royals Academy to najlepsza szkoła średnia w całym kraju, więc mam prawo mieć wiele wątpliwości. Moje oceny są dobre, więc nie powinnam się niczym martwić, jednak coś mi mówi, że może być źle. Może za bardzo się tym martwię? Może powinnam przestać się tak tym zadręczać?

   Gdy wracam do pokoju, Natalie leży na swoim łóżku i patrzy się w monitor laptopa. Podchodzę do niej i pytam , jak się czuje, jednak ona tylko ciężko wzdycha i mówi, że ma kaca.

Nie wiem co robić w takiej sytuacji.Powinnam jej pomóc?Zrobić zupkę chińską? Iść po coś do picia? W ostateczności postanawiam napisać do Tristana.On na pewno będzie wiedział co powinnam zrobić.

Do TRISTAN :3
Heej,mam do ciebie nietypowe pytanie.
Od TRISTAN :3
Cześć Nina :* Jeśli chcesz żebym Ci pomógł zrobić test ciązowy,bo sama sie boisz i nic po wczoraj nie pamiętasz to masz problem.Moja odpowiedź brzmi NIE.N I E...


   Gdy czytam tą wiadomosc,moje oczy wychodza na wierzch,a z ust wydobywa sie cichy chichot.Policzki przybierają różowy kolor,a w głowie powstaje milion myśli.

Tristan jest taki zabawny.


Do TRISTAN :3
CO?!? Nie ,oczywiście ,że nie o takie pytanie mi chodzi. - odpisuję najszybciej,jak tylko potrafię.
Od TRITAN :3
Tak więc o co chciałaś spytać?
Do TRISTAN :3
Co się robi gdy ma sie KACA? Nie,nie chodzi o mnie,tylko o moją współlokatorkę.Wczoraj trochę zaszalała,a ja martwię się o nią.
Od TRISTAN :3
*TEN STAN ,GDY NIE WIESZ CO ODPISAĆ* LMAO


   Widzę,że Tristan jest strasznie pomocny.Chce mi się śmiać z braku jego wiedzy,ale powstrzymuję się,bo wiem ,że Nat zaraz zaczęłaby na mnie krzyczeć. Oglądając ją w takim stanie,mam nauczkę i pierwszą lekcję - Nigdy nie pij za dużo,bo kac morderca jest bezlitosny.

   Ktoś puka do drzwi, więc ciężko wzdycham i podnoszę się, aby je otworzyć, ponieważ Natalie nawet nie zwraca na to uwagi tylko leży na łóżku i wpatruje się w monitor laptopa.Mam wrażenie,że Nat spędza swój wolny czas albo na imprezach,albo przy komputerze.Ale czemu tu sie dziwić? Jest przecież ,jak większość nastolatek.

   Podchodzę do drzwi i otwieram je cicho,po czym widzę opierającego się o framugę Brada.Jest ubrany w niebiesko-czarną koszulę w kratę i ciemne dżinsowe spodenki.Uśmiecha się do mnie w ten swój fałszywy sposób i lustruje mnie od góry do dołu.

- Szkoda,że trafiłem na ciebie,jak jesteś ubrana.Wczorajsze widoki były lepsze,niż te dzisiejsze - mówi i wskazuje ręką na moją szarą koszulkę z logiem jakiegoś starego zespołu z lat 80-tych i czarne dresowe spodnie do kolan. - Fajne kapcie.- prycha pod nosem widząc na moich nogach kapcie,które przypominają żywe króliki.

   Wywracam tylko oczami na jego kąśliwą uwagę i puszczam ją w niepamięć.Nie ma sensu przejmować się takim  typkiem.

   Teraz ,gdy zamykam drzwi widzę,że Brad ma ze sobą torbę.Po chwili wyjmuje z niej paczkę moich ulubionych żelek i rzuca je w stronę Nat,która szybkich ruchem dłoni ,łapie je i otwiera.Dziewczyna tłumaczy mi,przy okazji częstując mnie,że dzięki żelkom zawsze czuje się lepiej.Nie ważne czy ma zapalenie gardła,boli ją brzuch,czy ma kaca - paczka kwaśnych żelek zawsze jej pomaga.Śmieję się z tego głośno,jednak po chwili przestaję,ponieważ para brązowych oczu patrzy się na mnie świdrującym wzrokiem. Brad sprawia,że czuję się niekomfortowo i źle.



*   *  *


   Jestem poniedziałek,czyli pierwszy dzień szkoły.Jestem strasznie podekscytowana,ale i poddenerwowana.Ustawiam budzik na szóstą trzydzieści, aby mieć trochę więcej czasu na przygotowanie się,ponieważ nie chcę się spóźnić w pierwszy dzień szkoły. Biorę szybki prysznic i myję zęby.Podkręcam także swoje włosy na lokówce, ponieważ chcę, aby w ten wyjątkowy dla mnie dzień, wyglądały ładnie. Gdy moja twarz oraz włosy wyglądają w miarę ładnie, zapinam nerwowo białą koszulę. Moje ręce strasznie sie trzęsą,a w gardle rośnie wielka gula,która nie pozwala mi nawet swobodnie przełknąć śliny.

   Gdy moja koszula jest juz zapięta,zakładam do niej czarny krawat,który wydaje sie być strasznie nie wygodny.Następnie nakładam na nogi rajstopy,czarne nakolanówki i matowe lakierki,które są częścią mundurku,tak samo,jak spódniczka w czerwoną kratę.

   Przeglądam swój strój w lustrze i nawet podoba mi się to co widzę.Mundurek tak naprawdę nie pogrubia mnie i gdy spojrzy się pod odpowiednim kątem to wyglądam nawet szczupło.Uśmiecham sie do siebie pocieszająco i zapewniam ,że będzie dobrze.

   Gdy jestem już całkowicie gotowa do rozpoczęcia roku szkolnego zostaje tylko trzydzieści minut. Postanawiam iść już, nie czekając na Natalie, która jeszcze była w trakcie strojenia się. Poprawiłam na sobie mundurek, przeczesuję palcami włosy i wchodzę do dużej auli, w której po woli zaczynają się zbierać uczniowie. Siadam w środkowym rzędzie, aby nie zwrócić zbytnio swojej uwagi i wmieszać się w tłum. Zakładam nogę na nogę i czekam,aż wszystko się zacznie.



*   *   *


   Po krótkim wstępie dyrektora i kilku organizacyjnych słowach,pan Vads odsyła nas do swoich klas,abyśmy otrzymali szczegółowy rozkład naszych zajęć.Idę w wyznaczonym kierunku,szukając na drzwiach od klas numeru 96. Gdy natrafiam na odpowiednią sale,w środku jest tylko jedna dziewczyna. Postanawiam przełamać lody i zapoznać się z nią. W końcu będziemy razem w jednej klasie 4 lata,więc czas najwyższy kogo poznać.

   Odsuwam krzesełko obok niej i pytam z grzeczności ,czy to miejsce jest wolne.Dziewczyna kiwa głową na tak i patrzy na mnie,jak siadam obok niej.

- Anna Files. - przedstawia mi się,podając rękę,gdy ja ledwo siadam.Ściskam jej dłoń i również mówię jej swoje imię i nazwisko. - Skąd jesteś?

- Stevenage. - odpowiadam i patrzę w stronę drzwi,gdzie zaczynają się schodzić uczniowie.

- Oo,to strasznie blisko! Ja jestem z Londynu.Mieszkam tutaj od dziecka z dziadkami.

- A co się stało z twoimi rodzicami? - pytam ciekawa,jednak zaraz się karcę za to,że spytałam.Być moze to cięzki temat dla niej. - Przepraszam,nie powinnam pytać..

- Nie,nie - od razu przeczy Anna. - Moi rodzice podróżują po Europie w sprawach biznesowych. - mówi dziewczyna,pokazując palcami cudzysłów.

- Och,pewnie tęsknisz za nimi. - odpowiadam ze współczuciem.

- Tak,ale nie narzekam na to,że nie wyjechałam.W tym kraju jest wszystko to co kocham.Mega przystojni chłopcy,najlepsze sklepy. - zaczyna wymieniać,na co się śmieję.

   Wiem,ze nigdy nie mogłabym zostawić rodziców na tak długo,Kocham ich całym sercem i są dla mnie najważniejsi.Nie mogłabym ich ot tak puścić w świat.Błagałabym ich na kolanach,aby wzieli mnie ze sobą.

   Reszta lekcji mija mi w ekspresowym tempie. Razem z Anne siadam na prawie każdej lekcji, więc jest całkiem wesoło. Teraz, gdy idę sama do akademika, szczerzę się jak głupi do sera, ponieważ za godzinę razem z Tristanem wybieram się na spotkanie kółka muzycznego.

   Kiedy docieram do pokoju,Natalie jeszcze nie ma. Przebieram się więc szybko w swoje zwykłe ubrania i czekam na Trisa,leżąc na łóżku.

   Co prawda potrafię grać na gitarze i fortepianie, ale boję się,że moje umiejętności nie wystraczą, abym została przyjęta do tego kółka. Z tego co mówił Tristan ,wymagania są bardzo duże,a poprzeczka jest wysoka, dlatego gdy czas płynie, co raz bardziej się denerwuję i nabieram nowych wątpliwości. Brzuch boli mocniej, niż wczeniej, a głowę rozsadza mi nawet najmniejszy dźwięk telefonu.

- Gotowa? - pyta Tris, wchodząc do pokoju.

- Jasne, jak nigdy - kłamię, uśmiechając sie krzywo

- Nie umiesz kłamać, jestes słaba - chłopak zaczyna sie śmiać, a ja go sturcham w ramię. - Ej, to zabolało.

- Ty też nie umiesz kłamać. - szczerzę sie do niego.
 
- Dobra, idziemy? - pyta i wystawia ramię.

-Taa.. - odpowiadam i łapię go pod ramię, zamykając przy tym drzwi.

   Oddaje kluczyk od pokoju do recepcji i wychodzę razem z Tristanem na zewnątrz. Wiatr lekko wieje, sprawiając ,że moje włosy latają na wszystkie strony. Wyciągam więc frotkę i związuję je w warkocza.

   Gdy jesteśmy na świeżym powietrzu czuję,że nie jestem jeszcze gotowa na pójście tam.Tak naprawdę umiem grać na dwóch instrumentach,ale nie robiłam tego od wieków.Może jednak powinnam iść na inne zajęcia dodatkowe? Na takie, które pomogą mi w dostaniu się na lepszą uczelnie? Pewnie i tak się nie dostanę,więc nie ma sensu tam iść.Zatrzymuje się w miejscu.

- Czemu się zatrzymałaś?

- Ja nie mogę tam pójść,Tristan.

- Czemu niby?

- Bo się nie nadaję…

- Proszę Cię, zrób to dla mnie.-prosi chłopak.

- Nie, nie chcę.-kręcę głową .

- Jeśli ci się nie spodoba to wyjdziesz,proste? Proste!

- Ale po co ,ja tam nie pasuję.

-Skąd to możesz wiedzieć?

- Bo to tej akademii chodzą same utalentowane dzieciaki,a ja jestem tylko ewenementem,który poza dobrymi ocenami nie ma nic,czym mógłby się pochwalić.

- Mówiłaś mi ,że umiesz grać na pianinie i gitarze,więc skończ te gatki i chodź.Jesteś taka nieogarnięta. - mówi i kręci głową, śmiejąc się.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Czy ktoś z Was ogląda Reign? Jeśli tak,to piszcie do mnie gdzie chcecie.Chętnie z kimś pofangirluje :>
A tak poza tym jesteśmy już po 5 rozdziałach,jak Wam sie podoba? Czego jest za mało,a czego za dużo? Co chcielibyście przeczytać w kolejnych rozdziałach? Piszcie, nie wstydźcie się :>

Dziś rozdział dłuższy ,niż poprzedni.Mam nadzieję,że przypadł Wam do gustu.

Pozdrawiam,Peggy Brown xx

15 - next







środa, 5 listopada 2014

4.Ognisko integracyjne




-Przepraszam za mojego Brata – mówi Nat, zamykając za Bradem drzwi.

-Spoko.-odpowiadam i wracam do poprzedniego zajęcia.

Przyjeżdżając do akademika, miałam w głowie ułożone tysiące scenariuszy co i gdzie będę robić.Tymczasem siedzę przy biurku przed komputerem w małym pokoiku i przeglądam twittera,świetnie!

-On jest totalnym głupkiem. – znowu porusza ten temat,eh.Choć znam Brada od godziny to mam już go dość.Rozmowa na jego temat nieco mnie męczy.  – Czasami jest nie do zniesienia.

-Jest od ciebie młodszy? –pytam z ciekawości.

-Tak.-przytakuje.- Ma 18 lat, to znaczy będzie miał.-szybko się poprawia.
 
   Kiwam w odpowiedzi głową i wyłączam komputer. Nie mam ochoty siedzieć tak bezczynnie, wolałabym iść już na lekcje i zacząć się uczyć. W zasadzie nauka to moje jedyne zajęcie, zaraz po czytaniu stosów książek miesięcznie.Po za tym nie mam nic. Czasami gram na pianinie lub gitarze, ale nie pomyślałam nawet o przywiezieniu jej tutaj.Jeżeli nauka nie pochłonie mnie w tak dużym stopniu , jak we wcześniejszych latach to obiecuję sobie znależć nowe hobby. NIe mogę siedzieć i nic nie robić przez cały wolny czas.Nienawidzę tego.

-Idziesz na dzisiejsze ognisko?- pyta Natalie malując sobie paznokcie.

-Pierwsze słyszę..-odpowiadam nie mając zielonego pojęcia o żadnym ognisku.

-Wszyscy o tym mówią, to super okazja do integracji.

-Myślisz ,że powinnam tam pójść?

-Jasne,że tak. Możemy iść razem.

-Byłoby super.-przyznaję i uśmiecham się do współlokatorki.

   Omawiamy szczegóły , po czym Nat opowiada o tym, jak świetnie bawiła się na poprzednich akademickich ogniskach. Natalie uważa,że  pomimo wysokiej rangi, jaką ma nasza szkoła, to nie ma w niej bogatych szych i sztywniaków.Zazwyczaj każdy każdego lubi i jest dla niego miły.

Są tylko takie niemiłe ewenementy ,jak Twój brat - dopowiadam sobie w myślach.

   Gdy na zegarku duża wskazówka wskazuje godzinę 19, razem z Nat zaczynamy się przygotowywać. Zakładam czarne jeansy, brązowe botki i szary, dość obszerny sweter, który zakrywa to co chcę zakryć- moje niedoskonałości.Z włosami nie robię praktycznie nic, ponieważ zawsze gdy je układam, one wracają do swojego pierwotnego stanu. Nie mogę się połapać, jakie są tak naprawdę, ponieważ zdarzają się dni ,że połowa z nich jest prosta jak drut, a druga jest cała w lokach. Gdybyśmy mówili o good i bad hair day to moje zdecydowanie mają więcej tych bad.

   Kiedy patrzę na to , jak ubrana jest Nat, zasycha mi w gardle. Stylowa skórzana ramoneska, buty na koturnie i kwiecista sukienka idealnie wyglądają na jej ciele.Dziewczyna prezentuje się tak ślicznie, że moje usta otwierają się mimo mojego sprzeciwu i kształtem przypominają literkę O.

-Boże, jak pięknie.-wzdycham.

-Dzięki ,Nina.-mówi, wygładzają wzorzysty materiał sukienki.

-Nie wiesz, jak bardzo chciałabym być pewna siebie , tak jak Ty. Mogłabym wtedy zakładać sukienki,eh .-wzdycham.

-Nie mów tylko,że masz kompleksy?

Milczę.

-Proszę Cię, życie jest za krótkie na zamartwianie się kompleksami.Pogadamy o tym kiedyś, ale teraz chodźmy godnie pożegnać wakacje.

   Wychodzimy z akademika, kierując się do dużego ogrodu  na tyłach ceglanego budynku.Wysokie drzewa rosną wzdłuż piaskowej dróżki, tworząc piękną aleję. Małe krzewy i kilka niskich drzewek ozdabiają ją, dodając jej uroku. Mijamy je i podchodzimy do dużego ogniska, przy którym gromadzą się uczniowie. Chcę zapytać o coś Natalie, odwracam się w jej stronę, jednak dziewczyny już przy mnie nie ma. Wzdycham zrezygnowana i spoglądam na osoby siedzące przy ogniu. Gdy patrzę w stronę miejsca, w którym stoi alkohol, widzę siłującego się z butelką piwa blondyna. Jego jedynego tutaj znam, więc podchodzę i witam się.

-Cześć Tristan.-chłopak odkręca się w moją stronę i gdy mnie widzi, uśmiecha się szeroko.

-Siemka Nina.-odpowiada wesoło Tris. –Jak tam, rozpakowana?

-Tak, w sumie to nudziłam się całe popołudnie.-oznajmiam, specjalnie omijając incydent z Bradem.

-Wiesz ,że ja też? –stwierdza chłopak.-Mogliśmy się ponudzić razem.-mówi i zaczyna się śmiać, więc robię to samo. – Daj mi swój numer, następnym razem będziemy się nudzić razem.

-Um..okay.-mówię zdziwiona, zgadzając się. Tris podaje mi swój telefon, więc wstukuję dziewięcio-cyfrową kombinację i oddaje mu go.

   Blondyn proponuje mi alkohol,lecz ja grzecznie odmawiam, więc wzrusza ramionami i ciągnie mnie na jeden z z wolnych Pniów, który leży przewrócony nieco dalej niż wszystkie inne. W tym miejscu jest trochę ciszej i spokojniej, więc można normalnie mówić, nie krzycząc.

   Rozmawiamy przez dłuższy czas, poznając siebie. Tris opowiada mi o sobie, zdradzając kilka istotnych szczegółów. Mówi jak świetnie jest w akademii i zaprasza mnie na koncert jego kapeli. Bez namysłu zgadzam się i już dziś wiem, co będę robiła w piątek wieczorem.

   Nasza rozmowa przedłuża się i związku z tym przesiadujemy cały wieczór na pniu śmiejąc się i żartując z pijanych osób, zataczających się podczas tańca. Moje skrępowanie znika i już bez żadnej krępacji rozmawiam z Tristanem i wszystkim. Zwracam się do niego bardziej naturalnie, co sprawia ,ze Tris ciągle mnie prosi o to , abym opowiadała o sobie. Twierdzi,że mam świetny i bardzo intrygujący głos, na co się śmieję ,ponieważ nie znoszę go.

-Wybrałaś sobie jakieś zajęcia dodatkowe?-pyta Tris.

-Nie , jeszcze nie. Muszę wybrać coś do wtorku. Proponujesz coś?

-Ja wybrałem w pierwszej klasie zajęcia muzyczne i dzięki temu założyłem kapelę z kumplami.

-Na czym grasz? –pytam zaciekawiona.

-Gram na perkusji od 7 roku życia.

-Co? Przecież to w ogóle nie pasuje do twoich planów na życie.-mówię szczerze zdziwiona.

-A kto mi zabroni być geografem i do tego perkusistą?

-Wow, to super ,że masz takie podejście.

-No, a powracając do naszego tematu.-zaczął Tristan – jest cień szansy ,że będziesz na nie chodziła?

-Tak, chyba tak.-mówię niepewnie.

Umiem grać na dwóch instrumentach, więc te zajęcia sprawiały by mi więcej przyjemności , niż inne dodatkowe zajęcia, ponieważ lubię muzykę.

-W takim razie musisz mnie uważnie posłuchać.-zaśmiał się chłopak- W akademii działają dwie grupy muzyczne. Pierwsza, to chór. Nie robisz tam nic , prócz śpiewania  na różnych apelach itd.

-Rozumiem.

-A druga ,czyli moja- zauważa Tris –jest podzielona na zespoły i indywidualistów. Gramy na instrumentach, śpiewamy swoje kawałki i ogólnie jest duży luz.

-Och, czyli pierwsza grupa odpada.-śmieję się sama z siebie.

-Na pewno ładnie śpiewasz. –mówi Tristan.

-Nie, raczej nie.-od razu przeczę.

-Skoro tak to przyjdź we wtorek na pierwsze spotkanie, będzie mega.

-Okay.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział dodaję dziś, ponieważ przez cały weekend nie będę miała czasu, a poza tym dużo się dzieje w mojej szkole.Ciągle kartkówki,testy i olimpiady... Nie ogarniam juz wszystkiego,dlatego jeśli rozdział jest zły to przepraszam. Ogólnie jeśli to poniżej waszych oczekiwań to bardzo przepraszam. 

Pozdrawiam,Peggy Brown xx