- Co będziemy robić, gdy już dojedziemy? – pytam chłopaka, gdy znajdujemy przed Londynem.
- A co chcesz robić? – odpowiada pytaniem na pytanie, czego nie cierpię najbardziej.
- Nie wiem, to ty mnie tu zaciągnąłeś.
- Wiem i mam pomysł. – szczerzy się do mnie pokazując zęby. – Jak dojedziemy będzie trochę po 17, a o 22 zamykają akademik, więc przez kilka godzin możemy gdzieś pójść i coś zjeść na mieście.
- Okej, gdzie? – pytam, przystając na jego propozycję.
- Co powiesz na kino? – proponuje, a ja kiwam głową na znak, że się zgadzam.
- Ale najpierw odstawiamy walizkę.
- Dobra. – mruczy Brad i opiera swoją głowę o moje ramię.
* * *
Autobus jest zatłoczony przez ludzi w różnych wieku. Zaczynając od dzieci z podstawówki, a kończąc na staruszkach wiodących spokojne życie na przedmieściach Londynu. Coś ich najwidoczniej wyciągnęło do miasta, skoro jadą autobusem w stronę centrum.
Rozglądam się za wolnym miejscem, gdzie mogłabym usiąść, lecz nigdzie takowego nie widzę. Czuję, jak Brad wsuwa swoją dłoń w moją i ciągnie mnie w stronę okien. Stajemy przy nich, na końcu autobusu, przytrzymując się metalowych rurek, aby nie upaść podczas jazdy.
Gdy autobus gwałtownie hamuje na światłach, siły przyrody odwracają się przeciw mnie i sprawiają, że wpadam na bruneta, który teraz szczerzy się do mnie tym swoim firmowym uśmieszkiem.
- Teraz właśnie widać, jak bardzo na mnie lecisz.
- Pomijając siły przyrody, to nie – odpowiadam zgryźliwie, na co chłopak wybucha głośnym śmiechem.
Starsza pani odwraca się do nas i patrzy karcącym wzrokiem, więc mówię nieme ‘przepraszam’ i uciszam Brada, zasłaniając jego usta swoją dłonią.
Dojeżdżamy do centrum w przeciągu kilkunastu minut, ponieważ dziś o dziwo Londyn nie był tak zatłoczony, jak zwykle. Wysiadamy przy ogromnej galerii handlowej, poszukując Odeon Cinema.
Droga do kina jest prosta i szybka, więc po chwili jesteśmy na miejscu. Stoimy przed tablicą z repertuarem, kłócąc się o to kto wybierze film. Jednak moje argumenty są tak mocne, że Brad poddaje się i wygrywam. Oczywiście, chłopak nie był by sobą, gdyby nie podpowiadał mi. Doradza mi horrory i thrillery, których tak bardzo nienawidzę. Co chwila słyszę z jego ust przeraźliwie tytuły od których robi mi się niedobrze. Besztam go i dźgam w żebra, aby w końcu się zamknął, ale on nic sobie z tego nie robi i dalej mnie męczy.
- Idziemy na ‘’Nie zapomnij mnie’’ – oznajmiam z satysfakcją.
- Biograficzny? Serio, Nina? – pyta zrezygnowany chłopak, a ja kiwam głową. - Chodźmy na jakąś akcję, nie chcę się zanudzić na śmierć. Proszę?
- Och, dobra. – posyłam mu piorunujące spojrzenie i czekam, aż wybierze coś co jest według niego fajne.
* * *
Słyszę pukanie do drzwi, więc bez zastanowienia otwieram je, po czym widzę uśmiechniętą Annę z wyprostowanymi włosami. Blondynka zazwyczaj ma świetnie ułożone loki, więc dziś wygląda niecodziennie, co wcale nie psuje jej uroku. Wygląda teraz na starszą i pewniejszą siebie.
- Gotowa na londyńskie szaleństwo? – pyta, a ja unoszę brew ze zdziwienia.
- Powiedzmy, że tak – odpowiadam niepewnie, na co Ann kiwa z przekąsem głową.
- Coś nie tak? – pyta ponownie, lecz jej nie odpowiadam.
Potrząsam głową i zaczynam się ubierać. Zakładam na nogi swoje ukochane, brązowe botki i camelowy płaszcz, który dostałam od babci. Chociaż jest już stary i zużyty to tak go kocham, że nie potrafię przestać w nim chodzić. Zaraz po tym zawiązuję na szyi czarny szalik i jestem gotowa. Posyłam uśmiech Annie, na co ta ożywia się i zaczyna coś opowiadać o swoich dziadkach. Słucham jej uważnie zamykając zamek od drzwi.
Wychodzimy na zewnątrz, pozostawiając akademik w tyle. Zimny wiatr otula moją twarz, która za chwilę zmieni kolor na różową oraz rozwiewa włosy, które w powietrzu plączą się w dziwny kłębek. Czuję, że wieczorem mogę mieć problem z ich rozczesaniem, dlatego przekładam je na jedno ramię i chowam pod szalik.
- Co robiłaś przez ferie? Chciałam do ciebie napisać na fejsie, ale nie byłaś w ogóle dostępna. Zerwało ci połączenie, czy co?
- Nie. – odpowiadam, śmiejąc się. – Zapomniałam o istnieniu facebooka w tym tygodniu. Ciągle coś czytałam, byłam nawet raz w Londynie i Brad do mnie przyjechał i ogólnie ferie, jak najbardziej na plus.
- Zaraz, zaraz … co? – Ann szeroko się uśmiecha i rusza zabawnie brwiami. – Brad do Ciebie przyjechał?
- Tak, wczoraj. Potem razem wróciliśmy do Londynu.
- Uuuuu...
- Chcesz znać szczegóły, tak?
- Inaczej nie zaczynałabym tego tematu, no halo. – mówi Anna, gdy dochodzimy do przystanku. – Tylko wszystko po kolei poproszę.
Opowiadam Ann od początku, jak wyglądało moje wczorajsze spotkanie z Bradem, starając się nie pominąć żadnego z szczegółów. Omijam oczywiście niektóre momenty, ponieważ nie chcę się odkrywać przed przyjaciółką aż tak bardzo. Ufam jej, ale nie na tyle, aby móc powiedzieć o tym, że jestem chora lub ,że Bradley zrobił mi malinkę. Wolę to zachować dla siebie.
- Wow, z tego wyniknie wielka miłość. - mówi Ann, gdy kończę jej opowiadać o wczoraj.
- Żebyś się aby nie zdziwiła.
- Mówię Ci Ninka, lada chwila, a będziecie chodzić za rączki po szkole i całować się na przerwach w szatni, żeby nauczyciele nie zauważyli.
- Fuj, nie chcę tego. - mówię z obrzydzeniem. - Uwidacznianie wszystkim na około swoich uczuć jest okropne.
- Ale twój chłopaczek jest tak na ciebie napalony, że nie będzie mu to przeszkadzało.
- Nie?
- Tak.
- Nie!
- Tak, zobaczysz. - kończy Anna, śmiejąc się. - O matko, no nie mogę się doczekać, aż będziecie razem! To wszystko będzie takie słodkie. Ja po prostu wiedziałam, że to się tak skończy. OMG.
- Nie jaraj się tak, bo spłoniesz Ann. - odpowiadam Annie głupim tekstem, którym posłużył się wczoraj Brad, gdy wychodziliśmy z księgarni z dwiema nowymi książkami dla mnie.
- Nieśmieszne. - odpowiada i mrużąc oczy, wsiada do autobusu, a ja zaraz za nią .
- Wiem, ale Brad mnie tego nauczył. - wspominam, a Anna po raz kolejny rusza zabawnie brwiami.
Kasuję nam obydwóm bilety i podchodzę do przyjaciółki, po czym szukamy wolnego miejsca. Autobus nie jest zapełniony tak ja wczoraj, więc znajdujemy bez problemu miejsca siedzące. Idziemy na sam koniec pojazdu i tam też siadamy. Ann nadal się do mnie szczerzy, więc postanawiam zmienić temat naszej rozmowy i zapytać ją o mojego ulubionego blondyna.
- A co tam u was, u ciebie i Tristana?
- Nie ma nas, jestem ja Anna i Tristan. Dwie oddzielne osoby
- Tak i może jeszcze mi powiesz, że Tris ci się nie podoba?
- Nie będę kłamała, podoba mi się, ale ja jemu chyba nie.
- Czemu nie?
- Nie wiem.
- Właśnie, nie wiesz. – zauważam.
- Spójrz na mnie, a potem na niego! On nie spojrzy na taką dziewczynę jak ja!
- Masz okres czy co? Lecz się. - mówię do niej, a ona zaczyna się śmiać.
- Jedyną osobą, która powinna się leczyć, jesteś Ty!
Nawet nie wiesz Ann, jak bardzo masz rację - mówię do siebie w myślach.
- Lepiej nie mówmy już o chłopakach, mam ich po dziurki w nosie. - proponuję, a Anna cicho chichocząc, przytakuje mi.
Dalszą drogę przebywamy w milczeniu, a ponieważ nie jest ona długa, zaraz wysiadamy przed tą samą galerią, przed którą byłam wczoraj z Bradem. Postanawiamy iść na małe zakupy i kupić coś sobie na nadchodzącą imprezę haloweenową. Dyrektor pozwolił nam nie zakładać wtedy mundurków, więc możemy ubrać się, jak chcemy. Nie widzi mi się ubierać w strój czarownicy, czy też jakiegoś potwora, więc kupię sobie jakąś sukienkę, w której choć trochę będę wyglądała ładnie. Taki sam plan ma Anne. Twierdzi, że takie przebieranki są dla dzieci i z wiekiem się nudzą.
Zachodzimy do naszych ulubionych sklepów i tam szukamy sukienek. W zasadzie nie wiem czego szukam. Nie mam upatrzonego kroju, ani wzoru, więc podchodzę do wieszaków z przeróżnymi sukienkami, przeglądając wszystkie po kolei.
Jestem tak niezdecydowana, więc w ostateczności wołam Annę, która zniknęła w dziale z torebkami i przyprowadzą ją do sukienek, aby pomogła mi coś wybrać.
- To ma być coś eleganckiego, czy może bardziej drapieżnego?
- Nie wiem, Ann. – odpowiadam zrezygnowana.
- Myślę, że to powinna być sukienka, którą założysz nie tylko na imprezę, ale i w lato.
-Okej. – przytakuję i szukam czegoś konkretniejszego, odchodząc od eleganckich ubrań.
Przeszukuję już piaty stojak z kolei i nadal nic nie znajduje. Wszystkie sukienki wydają się być takie krótkie. Odkrywają zbyt wiele, więc czułabym się w nich nago. Potrzebuję czegoś stonowanego, ładnego i bardziej w moim stylu. Siadam zrezygnowana na beżowej pufie i patrzę, jak ramiona Anny z minuty na minutę zapełniają wieszaki z sukienkami dla mnie. Podchodzę do niej i biorę wszystko w swoje ręcę, by choć trochę ją odciążyć. Doceniam do, że mi pomaga. Bez niej nie kupiłabym nic i pewnie wystąpiłabym w swetrze. To byłoby żenujące.
- Anna, czy ty myślisz, że mam ciało modelki? - mówię z wyrzutem do przyjaciółki.
- O co ci chodzi?
- Dajesz mi za krótkie sukienki. W takim czymś to ja mogłam chodzić 15 kg mniej temu.
- Ogarnij się, masz cudowne ciało.
- No chyba nie.
- Yyy .. chyba tak.
- Błagam Ann, nie zaczynaj.
- Ugh. – dziewczyna głośno wzdycha i ciągnie mnie w stronę przebieralni.
Po kolei przymierzam sukienki, ale w żadnej z nich nie czuję się dobrze. Niektóre są za krótkie, inne zbyt opinają mój dekolt. Czuję się w nim bardzo niekomfortowo. Jednak Annie udaje się znaleźć sukienkę wręcz idealną. Jest czarna, a jej długość kończy się 5 centymetrów nad kolanami. Rękawy są długie i luźne. Materiał przyozdabiają białe róże z małymi listkami. Góra sukienki jest obcisła, lecz nie opina mojego ciało tak bardzo jak poprzednie. Natomiast dolna partia ubrania jest luźna i lekko rozkloszowana.
To pierwsza sukienka,która mi się podoba i czuję się w niej nieźle. Odsłaniam kotarę przymierzalni i z uśmiechem na ustach pokazuję się przyjaciółce. Anna ocenia moją sukienkę, patrząc na mnie od góry do dołu. Kiedy to kończy, posyła mi równie wielki uśmiech i podnosi kciuki do góry.
- Jest idealnie! – mówi podekscytowana.
- Myślisz? – pytam niepewnie – A może wyglądam w niej za grubo?
- Podoba mi się i myślę, że Loczkowi też przypadnie do gustu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i mamy rozdział 17 kochani!
WAŻNA WIADOMOŚĆ: OD TERAZ ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CO PIĄTEK :>
Jak Wam się podoba ten rozdział? Wiem,że trochę przynudzam, no ale w opowiadaniu muszą być także rozdziały przejściowe.
W ogóle... jaki przewidujecie koniec tego ff? Jestem bardzo ciekawa!
Piszcie, komentujcie, wyrazajcie swoje opinie nie wstydźcie się :*
DLA WYJAŚNIENIA:
Przepraszam,że nie było rozdziału wczoraj, ale jak wróciłam z zimowiska to od razu padłam i spałam do wieczora, a potem już nie miałam na nic siły.
Pozdrawiam, Wika
ps. POLECACIE JAKIEŚ KSIĄŻKI? [wszystkie działy ; kryminał, fantastyka, młodzieżowe itd.]
25 kom - piszę next