- Wróciliśmy. – krzyczy rodzicielka z kuchni.
Wymieniam z Bradem zdenerwowane spojrzenia i wstaję z kanapy. Przełykam głośno ślinę, jednocześnie wchodząc do pomieszczenia, w którym obecnie znajduje się mama.
Stawia dwie papierowe torby z zakupami na drewnianym stole, więc postanawiam ją poinformować o obecności chłopaka. Kiedy już otwieram buzię z zamiarem powiedzenia jej o wszystkim, rodzicielka wychodzi z kuchni,ściągając swój czarny płaszcz. Wiąże swoje długie włosy w koński ogon i podkasa rękawy bordowej bluzki do łokci. Zdejmując swoje buty w korytarzu, krzyczy do mnie cicho wzdychając:
- Brałaś leki?
Kiedy słowa mamy docierają do mojej głowy, mam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie chcę wychodzić z kuchni, inaczej musiałabym zmierzyć się z Bradem. Jednak chcąc, nie chcąc wychodzę z niej, po drodze posyłając Bradowi przepraszające spojrzenie. Chłopak wstaje z sofy i podchodzi do mnie. Nie odzywa się słowem, więc już wiem, że coś jest nie tak.
- Ooo mamy gościa. – zauważa mama, stojąc w progu salonu.
Posyłam jej mordercze spojrzenie, jednak ona nic sobie z tego nie robi. Uśmiecha się do Brada, na co ten odpowiada jej tym samym. Podchodzi bliżej mojej rodzicielki i chwyta lekko jej dłoń.
- Dzień dobry. – wita się, a następnie przedstawia. – Bradley Simpson.
- Miło mi, Sophia Turner. – odpowiada mama. – Może napijecie się czegoś, albo coś zjecie?
- Dziękuję za propozycję, ale właśnie skończyliśmy jeść śniadanie. – Brad grzecznie odmawia, a ja wywracam oczami.
- Moja córka zrobiła śniadanie? – pyta zdziwiona.
- Tak, mamo. Zrobiłam jajecznicę. – odpowiadam.
- Brad, mam nadzieję, że smakowała Ci jajecznica, a Nina nie dosypała tam żadnej trucizny. - mówi śmiertelnie poważnym tonem, ale potem cicho chichocze pod nosem.
- Przejrzałaś mnie, mamo. – odpowiadam, udając smutną.
- Musisz wiedzieć Brad, że umiejętności kulinarne mojej córki to kompletne dno. Już gorzej być nie może.
- Mamo! – upominam ją, jednak ta tylko wzrusza ramionami i dalej chichocze.
-Cóż, jajecznica była smaczna i jak na razie nic mi nie jest, więc trucizna pewnie zadziała za moment.
- Ha ha, bardzo śmieszne. – mówię, mrużąc oczy na dwójkę.
Kręcę głową z niedowierzania, kiedy do salonu wkracza tata. Czuję jego palący wzrok na sobie. Przygląda mi się przez chwilę, a następnie robi to samo z Bradem. Nabieram głęboko powietrza, uśmiechając się do taty. Mina na jego twarzy nie mówi zbyt wiele, jednak mogę odczytać, że jest on bardzo zdziwiony. Nigdy nikogo nie przyprowadzałam do domu, a fakt, że tą pierwszą osobą jest chłopak, nie polepsza sprawy.
Tata odkąd pamiętam, powtarzał mi, że mogę przyprowadzić do domu chłopaka dopiero, gdy skończę osiemnaście lat. Ale co zrobić? Co się stało to się nie odstanie. Choć nadal boję się jego reakcji to podchodzę bliżej niego. Witam się z nim krótkim całusem w policzek, a następnie przedstawiam Brada.
- Tato, poznaj mojego ……. ee…. um…. przyjaciela. – tata w geście powitania ściska rękę Brada. – Brad, poznaj mojego tatę.
- Bardzo miło mi pana poznać. – mówi Bradley, a jego ręka nadal tkwi w uścisku taty.
- Mi ciebie również. – odpowiada i posyła chłopakowi uśmiech.
Wzdycham cicho z ulgą i czekam na dalszy rozwój rozmowy.
- Świetny kolekcja. – chwali Brad modele kolekcjonerskich aut taty, na co ten się dumnie uśmiecha.
– Który to rocznik? – pyta, wskazując na jeden z nich.
- To rocznik 1923, sprowadzony aż z Dublina.
- Naprawdę?Jest świetny! Podoba mi się najbardziej.
- Dziękuję, Brad. – tata posyła chłopakowi sympatyczny uśmiech, na co ja również się uśmiecham. – Ja uwielbiam najbardziej Forda Mustanga GT z sześćdziesiątego siódmego.
- Który to? – pyta chłopak, a ja nudząc się ich pogawędką, wychodzę z salonu.
- Mamo, nie wiem co ci strzeliło do głowy, gdy pytałaś mnie tak głośno, czy wzięłam leki, ale wiedz ,że jestem na ciebie zła. – mówię wprost, gdy jestem już w kuchni.
- Zawsze Cię pytam o to.
- No właśnie, więc może skończ z tym. Wiem kiedy brać tabletki i nigdy o tym nie zapominam. – mówię ostro i ucinam naszą rozmowę.
- Brad nie wie o chorobie, to dlatego jesteś zła, tak? – pyta po chwili ciszy.
- Nikt nie wie o chorobie. – mówię ciszej.
- Co? Dlaczego nikomu nie powiedziałaś? A gdyby coś się stało? Jak by ci pomogli?
- Poradziłabym sobie.
- Myślę, że powinnaś powiedzieć to komuś. Przynajmniej Natalie, mieszkacie razem.
- Nie chcę litości. – odpowiadam mamie, gdy kroję marchewkę w kostkę do surówki.
- Tu nie chodzi o litość, a o twoje bezpieczeństwo.
Wiem,że ma rację dlatego nic nie odpowiadam. Mama kręci z dezaprobaty głową i dalej w ciszy przygotowuje obiad.
* * *
Siedzimy na wielkim parapecie przy oknie, a pomiędzy nami tkwi pusta cisza. Po obiedzie udaliśmy się do mojego pokoju i od tej pory żadne z nas się nie odezwało. Te milczenie nie jest przyjemnie, nic w tej chwili takie nie jest. Suche powietrze w pomieszczeniu, które drażni moją skórę, pusty wzrok i milczenie Brada, a także moja bezsilność .
- Brad…- zaczynam, ale boje się kontynuować.
-Znowu wciśniesz kit z bólem głowy? – pyta, a w jego głosie słychać ból. Jest na mnie zły.
- Nie, przepraszam, że Ci nie powiedziałam niczego wcześniej. Właściwie nikomu nie mówię o tym, bo nie chcę litości, ale skoro mamy sobie zaufać i być ze sobą szczerzy to musisz wiedzieć, że od 12stego roku życia chorują na niedoczynność tarczycy. Codziennie muszę brać leki, trzy razy dziennie, a raz w tygodniu, co piątek silne tabletki, które mają dużo skutków ubocznych. Wiesz, wahania nastrojów, senność, tycie i złe samopoczucie i wiele innych cholerstw. Nie chciałam tego nikomu mówić, bo nie chcę wzbudzać litości. Dlatego jeśli teraz zaczniesz być dla mnie miły z powodu choroby, bo będzie ci mnie szkoda, albo powiesz o tym komukolwiek, to nie licz na moją sympatię. Nie wybaczę Ci tego, jeśli komuś powiesz.W ogóle to co się teraz dzieje jest takie wielkie. Nie mogę uwierzyć, że Ci do mówię. Nikt oprócz rodziny nie wie o moim zdrowiu. Jesteś pierwszą osobą,która to słyszy. Nie mogłabym Cię okłamywać, bo jak powiedziałeś kit z bólem głowy zbyt długo by nie wytrzymał.Poza tym ty opowiedziałeś mi o swojej przyszłości i o Libby. Nie wiem właściwie po co ci to mówię…ale wiesz co? Teraz, gdy już wiesz, czuję się lżejsza w środku. Tak jakoś inaczej, lepiej. – kończę swój monolog, a słone łzy spływają po moich policzkach. Nie mam nawet siły ich wytrzeć, ta rozmowa kosztuje mnie zbyt wiele. Wstaję z parapetu, ponieważ nie daję rady spojrzeć na Brada. Chodzę po pokoju wściekła, zagubiona, zdezorientowana i smutna. W mojej głowie toczy się walka o każdą myśl, nie wiem co robic. Czuję się, jak w pułapce. Wszystkie myśli osaczają moją głowę, robiąc w niej bałagan. Łapię się za skronie i nerwowo je rozmasowuje. Brad nadal milczy, a ja wpadam w szał.Nie mogę znieść tej ciszy. Już nie zwracam uwagi, ani się nie powstrzymuję. Łzy lecą z moich oczu, jak spływające strugi deszczu w czasie ulewy.
Opadam ciężko na łóżko i podnoszę wzrok na Brada. Wpatruje się we mnie swoimi brązowymi oczami i nic nie mówi. Podchodzi do mnie i siada obok. Nieśmiało przytula mnie do swojego ciała, gładząc lekko prawą dłonią moją głowę.
Już nie wytrzymuję.
Pękam i rozpadam się na kawałki.
- Brad, ta choroba to moje przekleństwo. Czasami mam jej tak strasznie dość. Męczę się z nią prawie 5 lat. Nie wyobrażasz sobie co przeszłam przez te lata. Teraz, z nieznanych mi przyczyn biorę silniejsze leki, które mnie niszczą. Psychicznie i fizycznie. – przerywam na chwilę, aby otrzeć łzy, od których piecze mnie skóra. – Błagam, powiedz coś bo nie wytrzymam.
- Nie płacz, Nina. – szepce cicho do mojego ucha. – Wszystko będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze. – jęczę.
- Razem damy radę.
* * *
- Może wrócisz dziś ze mną do Londynu? – pyta Brad, a jego oczy błyszczą.
- Nie jestem spakowana. – odpowiadam, wymigując się od wyjazdu. Tak naprawdę jestem przerażona tym co mielibyśmy razem robić w tak wielkim mieście.
-To na co czekasz? Podnoś swój zgrabny tyłek z łóżka, wyciągaj walizkę i się pakuj.
- Aha, ja i zgrabny tyłek. – Brad wywraca na moją odpowiedź oczami i zaczyna mnie szturchać w brzuch – O Boże – jęczę, wstając z łóżka. – Pójdę spytać rodziców.
Po tym, jak emocje opadły i przeprosiłam Brada za swój wybuch płaczu, chłopak zapewnił mnie, że wszystko w porządku i wiadomość o mojej chorobie nie wpłynie na naszą relację. Obiecał nikomu o tym nie wspominać i żyć ze świadomością, jakby moja niedoczynność tarczycy nie istniała, jakby nie była moja.
Doceniam to co dla mnie robi i zamiast czuć się szczęśliwa, boję się. Nie jestem w stanie określić czego, po prostu – boję się czegoś, co nadchodzi małymi kroczkami.
Kiedy wszystko wydaje się być idealne, zawsze musi wkraść się chochlik do naszego życia i coś popsuć. U mnie tym stworkiem niestety jest choroba. Niepokoję się coraz bardziej o swoje zdrowie, ponieważ rodzice, tak samo, jak lekarz są zbyt spokojni. Czuję, że to tak zwana cisza przed burzą.
- Mamo? – pytam cicho, gdy ta siedzi przy stole i pisze coś zawzięcie na laptopie, najprawdopodobniej nowy program dla przedszkola na nadchodzący trymestr.
- Ta? – mruczy, nawet na mnie nie spoglądając.
- Obraziłabyś się, gdy… gdybym pojechała dziś d…do Londynu? – pytam, co chwilę się jąkając. Za co karcę się w duchu.
- Dziś? – odpowiada pytaniem na pytanie, tym razem zaszczycając mnie swoim wzrokiem. – Przecież umówiłaś się na jutro z Anną.
- No, ale wiesz mamo. – mówię wskazując głową na piętro, gdzie znajduje się Brad. Rodzicielka ściąga swoje okulary korekcyjne, po czym bierze łyk kawy.
- No, nie wiem. – odpowiada, uśmiechając się głupawo.
- Ugh, Brad mnie zapytał, czy pojadę z nim dziś do Londynu, nie powiedział po co. - zabieram głos po dłuższej chwili i na jednym oddechu opowiadam mamie całą sytuację.
- Możesz jechać. – mama zakłada ponownie swoje okulary i odstawia kubek z zimną kawą na podstawkę, którą jej kupiłam będąc na szkolnej wycieczce.Wchodzę już po schodach, gdy mama zaczepia mnie jeszcze raz, więc się odwracam i czekam aż coś powie. – Powiedziałaś mu?
- Ta.
- I jak zareagował?
- Potem Ci opowiem. – urywam naszą dyskusję i biegnę po schodach, po drodze potykając się co trzeci stopień.
Wchodzę do pokoju, a moim oczom ukazuje się Brad. Już nie leży rozwalony na moim łóżku, tak jak go tu zostawiłam, lecz stoi przed komodą z szufladami. Jedna z nich jest otwarta i gdy podchodzę bliżej, widzę swoją bieliznę w jego dłoniach. Podbiegam szybko i zamykam z ogromnym impetem szufladę, na co Brad piszczy. Chłopak łapie się za rękę i dmucha w bolący palec.
-To bolało. – mówi ze smutną miną, na co parskam.
Nie jest mi przykro.
-Sam tego chciałeś.Trzeba było nie przeglądać moich staników, wtedy nie bolałby cię paluszek. Jak to moja babcia mówi, Bozia Cię pokarała.
- Chyba musze uwierzyć Twojej babci. – odpowiada z uśmiechem, jednak nadal trzyma się za palec.
- Z pewnością.
Podchodzę do niego i podnoszę jego dłoń do światła, aby móc zbadać sytuację. Jego palec pulsuje, ale nic strasznego się z nim nie dzieje. Jedynie na opuszku zeszło troszkę skóry, ale Brad, jak zwykle musi wszystko wyolbrzymiać. Chłopak lubi być w centrum zainteresowania.
-Pocałuj go, przestanie boleć. – mówi chłopak z miną zbitego psa, a ja nadal trzymam jego dłoń.
-Chyba śnisz. – mówię z zniesmaczoną miną, lecz on wciąż patrzy tym bolącym moje serce wzrokiem, więc ulegam i składam szybkiego całusa, który miałby w magiczny sposób sprawić, że pulsujący ból zniknie. – Zadowolony?
-Taaaak. Już mnie nic nie boli. – mruczy. – Ale wiesz co?
-No?
-Wolałbym gdybyś pocałowała mnie tutaj. – mówi, wskazując jeszcze niedawno obolałym palcem usta.
Brad posiada w sobie jakiś magnetyzm. Jakaś niewidzialna siła ciągnie mnie do niego i każe pocałować. Starając się być posłuszna, robię to o co prosi moja wewnętrzna ja. Podchodzę bliżej i delikatnie całuję Brada w usta. Chłopak najwidoczniej zaskoczony obrotem spraw, unosi wysoko brwi, jednak za chwilę powraca jego stały, głupiutki uśmieszek, którym raczy mnie obdarzać każdego dnia.
-Tutaj? – szepce, a on tylko mruczy i palcem wskazuje kolejne miejsce, które chce, abym pocałowała.
Dolna warga.
Obieram ją sobie za mój najważniejszy cel i z największym staraniem składam na niej najdelikatniejszy pocałunek, na jaki tylko mnie stać. Brad podnosi swoje przymrużone powieki i patrzy na mnie pytającym wzrokiem. Kiwam lekko głową i czując ciepło rozlewające się po moim brzuchu, przybliżam się do niego jeszcze bardziej.
Chłopak delikatnie przejeżdża swoją dłonią wzdłuż moich ramion, a potem kręgosłupa. Drżę na jego dotyk, jęcząc z przyjemności. Wargi Brada odnajdują moją szyję, która ukrywa się pod osłoną włosów. Czuję jak jego usta wędrują wzdłuż niej aż docierają do szczęki, gdzie pocałunki wydają się być najintensywniejsze.
Brad jeszcze nigdy nie całował mnie w ten sposób, więc odchylam głowę do tyłu, aby dać mu większy dostęp do szyi. Teraz jego usta ssą moją skórę na co jęczę i odpływam gdzieś indziej. W takiej chwili nie myślę. Moja głowa jest czysta od zbędnych rzeczy, które zawsze ją zagracają. Wargi Brada ponownie przenoszą się na szyję i tam robi decydujący ruch. Wręcz wpija się w moją skórę, lekko ją przygryzając. Moje zmysły wtedy szaleją, a ja sama jestem w innym świecie.
Nie chcę posuwać się dalej, bo jak sam Brad kilka godzin temu powiedział – nie śpieszmy się. Kładę dłonie na jego klatce piersiowej , tym samym popchając chłopaka do tyłu. Odsuwa się ode mnie i patrzy na moją szyję z dumą wymalowaną na twarzy. Podchodzę do lustra i widzę dość spore zaczerwienie.
To moja pierwsza malinka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zadowolone #BRINA shippers? Mam nadzieję, że tak.
BTW PODOBAŁA SIĘ SCENKA?
Sam rozdział mi sie nie podoba, ale Brina Moments akurat mi wyszły. Czuję się taka dumna z tego opisu pocałunku. To chyba mój najlepszy w życiu hahah :p
Cóż moje ferie zaczynają się od 26.01.2015 r. W pierwszy tydzień od razu uprzedzam, że mnie nie będzie. Wyjeżdżam na zimowisko i wracam chyba 30.01. Nie ma pojęcia czy będę miała siłę na wstawienie rozdziału, więc nie obrażajcie się na mnie jeśli go nie będzie. Na razie cieszcie się tym co jest hahah :p
Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia,peggy brown
ps. czytajcie i komentujcie
ps.2. nie wiem co sie dzieje dziewczyny. czemu tak mało komentujecie? wiem,że to ff czyta dużo, bardzo dużo osób. nie wstydźcie sie tylko komentujcie. to dla was tylko chwila,a dla mnie to wielki kop motywacyjny. dzięki nim aż chce się pisać więcej, naprawdę. proszę i jeszcze raz proszę. K O M E N T U J C I E
ps.3. dziękuję bardzo za nominacje do Liebster Awards czy jakoś tak, ale od razu Wam piszę, że sie w to nie bawię. To blog z OPOWIADANIEM, a nie O MNIE. Dlatego uważam za nonsens zaśmiecanie tej oto strony informacjami o mnie.I tak już dużo wiecie :*
25 KOM - pisze nexta
Jakiii cudownyyy *___*
OdpowiedzUsuńTaaak, Brina moments to ci wyszły ^-^ Ogólnie podoba mi się cały rozdział ;3
Nie wiem jak ty to robisz, że piszesz tak świetnie? :D
Nie no, muszę jeszcze raz to napisać - ta scena pod koniec, awwwww *________*
Właściwie przez cały czas trwania ich pocałunku myślałam, że któryś z rodziców Niny wejdzie do pokoju, ale na szczęście im nie przeszkodzili ^,^
Jakie masz szczęście, że już niedługo masz ferie :x Ja męczę się jeszcze tydzień ;d Może uda mi się wytrzymać bez następnego rozdziału, ale nie ręczę za siebie i wiedz, że oczekuję go z niecierpliwością :P
Stwierdziłam ostatnio, że masz taki dobry humor, a conajmniej tak mi się wydaje patrząc po notkach ^,^ A wiesz, że lubię, jak jesteś zadowolona z rozdziału, hah :D
Weny ci życzę i jeszcze więcej coraz to lepszych rozdziałów, scen i czego tam jeszcze, a także udanych ferii C:
Zapraszam do siebie :D http://thankyouforthemusicpoland.blogspot.com
O mój Boże! Świetne, świetne, świetne, świetne!!! Brina Moments po prostu boskie! Będę ten rozdział czytać jeszcze z pięć razy!
OdpowiedzUsuńMoje ferie już trwają :)
Weny życzę, Agnieszka :*
omg
OdpowiedzUsuńo m g
O M G
BRAD POZNAŁ SWOICH PRZYSZŁYCH TEŚCIOWYCH
Jeju ����moment pocałunku był >>>>>> bardzo dobrze że Brad wie o chorobie
OdpowiedzUsuń/@awokado1
Opis pocalunku...wow. naprawde ci wyszlo;D
OdpowiedzUsuńBrina moments*-*
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial;)
OdpowiedzUsuńA Brina Moments. Nie ma slow
Juz ferie!? Super masz. Ja jeszcze czekam jakies 1,5 tygodnia;/
Jejku nareszcie 16 rozdział <3 kocham to opowiadanie , bo jest naprawdę świetnie! Teraz z wytęsknieniem czekam na 17 (:.
OdpowiedzUsuńMoje ferie już trwają , ale tobie życzę udanych! :)
Taaag!♥ Fanki #Briny ZADOWOLONE! <3
OdpowiedzUsuńZnów cudo!.;*
Podziwiam Cię..ja bym nie miała takich pomysłów jak ty ;/
Piszesz najlepszego bloga jaki może być :*
Życzę Ci duużo weny :)
Czekam na dalej :) xK
Suuuuper *.* Brina forever:*:*
OdpowiedzUsuńTen opis pocałunku..mmm.*.*
Super! <3
Cały rozdział mi się bardzo podoba,ale ten pocałunek , naprawdę musisz być z siebie dumna :) Musisz uwierzyć że jesteś świetna i twoje historie są super :) Bardzo mi się podobają twoje opowiadania :) No I Czekam na next! :)
OdpowiedzUsuńMega jest! ♥ -Chyba tylko tyle mogę z siebie wydusić po tym co przeczytałam :D Najlepsza Jesteś ! <3 *.*
OdpowiedzUsuńJezu kobieto uwielbiam twoje opowiadanie jest cudowne <3 Uwielbiam jak piszesz. Czekam na kolejny rozdział !!!! / Jula
OdpowiedzUsuńKocham ♡♡♡♡♡ cudny czekam na cd ��
OdpowiedzUsuńFantastyczny! Udanych Ferii ci zycze!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!
Jak zwykle- cudowny. Ford Mustang z GT z 1967? Ktoś tu ma świetny gust :). Opis pocałunku wyszedł doskonale. Nie dziwię się, iż jesteś zadowolona, bo masz z czego. Nie przejmuj się tym, że wyjeżdżasz i nie dodasz rozdziału. Wierni czytelnicy poczekają. Udanej wycieczki i trzymaj się ciepło <3
OdpowiedzUsuńŚwietne! *-* oczarował mnie ten rozdział.. Chcę by mój chłopak też tak się zachował *-* *marzenia* ;/ Do następnego <33
OdpowiedzUsuńO mój Boże! Świetne, świetne, świetne, świetne!!! Brina Moments po prostu boskie! Będę ten rozdział czytać jeszcze z pięć razy!
OdpowiedzUsuńMoje ferie już trwają :)
Weny życzę, Agnieszka :*
Genialne! <333
OdpowiedzUsuńMooojaaa Brina! <33333
Chciałabym mieć takiego chłopaka jak Brad! <3333
Udanych ferii! ;3
Pozdrawiam - Maja<3
Zadowolone? No raczej!
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia ile razy uśmiechałam się, bądź śmiałam przy czytaniu tego rozdziału. No i nie ukrywam mojego zachwytu, który wzbudziło również to, że Brad nie zapomniał o naszej kochanej Ninie i chciał się z nią pożegnać ale nie mógł (znaczy nie cieszy mnie to, że nie mógł, ale chyba rozumiesz... chyba...). A na dodatek przyjechał do jej domu, żeby spędzić z nią trochę czasu. To taaakie słoooodkieeee...
Scenka po prostu niesamowita! Taka słodka i... myślę, że bardzo dobrze, że przystali na takim pocałunku, co prawda nie zwyczajnym pocałunku, ale jednak.
To zdecydowanie jedna z najlepszych scenek TEGO opowiadania :)
Udanych ferii i równie udanego tygodnia ;)
Zawsze czytam, nie zawsze komentuje...
Przeeeepraaaaszaaaammm... wybacz...
ale po prostu jak widzę niektóre komentarze, a potem patrze na swój to po prostu odechciewa mi się publikowania takich pierdoł, bo ja wiem, że choćbym nie wiem jak chciała to mój komentarz nie będzie taki jak inne...
znaczy... no bo... przecież w każdym rozdziale masz napisane (szczerze, oczywiście), że rozdział to cudeńko i jest naprawdę świetny...
No to tyle,
Pozdrawiam
Świetny rozdział, zresztą jak każdy :) Udanych ferii życzę ;)
OdpowiedzUsuńJak to jest, że rodzice zawsze powiedzą coś nieodpowiedniego przy naszych znajomych? Moja mama też w kółko powtarza wszystkim o moich... niewydolnościach. To nie jest fajne uczucie :p
OdpowiedzUsuńMoje ferie zaczynają się dopiero za tydzień, a sterta książek wciąż leży na półce i prosi się o uzupełnienie i wykorzystanie. I weź tu sobie jaj nie rób, że cie długo nie będzie, bo masz być!
Jak kiedyś prasnę i Ninę i Brada, to zapomną jak się nazywają. Powinni rzucać się tak na siebie zawsze! Nie wierzę, że zrobił grzeczniutkiej Nince malinkę! Czujecie to?
Tak się zajarałam tym, jak to wczoraj czytałam, że później zasnąć nie mogłam (a tak serio to zasnęłam od razu po skończeniu czytania, ale wiesz... musi być dobry efekt przy komentowaniu, ale dzisiaj rano serio o tym myślałam xd) No i pan Turner nie narzekał na przyszłego zięcia :D Nawet znaleźli wspólny język.
Z moim ojcem nie da się rozmawiać, bo od razu zaczyna się: "Kiedy ja byłem w wojsku..."
Tragedia, nie wyobrażam sobie przyprowadzić mojego (przyszłego, bardzo odległego, zapewne niemożliwego do zdobycia) chłopaka.
Wiesz co? Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie denerwujesz. Ty... zwłaszcza TY powinnaś codziennie dodawać rozdział, żeby MNIE zaspokoić. Ja już się zaczynam trząść jak nie widzę rozdziału od Ciebie.
Wiem w jakim województwie mieszkasz... jeszcze tylko ustalić adres. Zobaczysz, to się źle dla Ciebie skończy.
No i oczywiście cudowny rozdział i w ogóle, takie fangirlowanie miałam... odbijało mi, jak to czytałam. Pozdrawiam xx
love-ya-ff.blogspot.com
Czekam na next♥♡♥
OdpowiedzUsuńKolejny swietny rozdzial!! Dodaj kolejny proszeee!!<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział , ogólnie świetne ff zapraszam do mnie , również ff o Bradley'u :)
OdpowiedzUsuńO boziu*-* to bylo piekne! Kocham twoje opowiadania! Czekam na next!!;*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Scena z pocałunkiem po prostu cudowna!!!! :D Czekam z niecierpliwością na next ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Melanie Black http://liars-and-me.blogspot.com/
PS. Przepraszam, że tak późno. Znowu brak internetu :/
Kofffam twoje fan fiction! Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://upadlagwiazda.blogspot.com☺
UsuńKOCHAM
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM
POSTAWIĘ CI POMNIK
The Royals Academy zaczęłam czytać dzisiaj rano, i teraz cztytając 16 rozdział czekam niecierpliwie na następny! ^.^
OdpowiedzUsuńPisanie bardzo dobrze Ci wychodź, i coś tak czuję że będzie z Ciebie niezła pisarka :D
Opis pocałunku wyszedł Ci idealnie! Był długi i bogaty w słowa, a ja uwielbiam takie kombinacje przy opisywaniu scen miłosnych. Ale poza tym, rozdział mi się bardzo podobał, zresztą jak pozostałe 15 :D
Jedyne co mi przychodzi na myśl po przeczytaniu to tylko słowo "IDEALNY".
OdpowiedzUsuńNic dadać, nic ująć.
Czekam na next.
❤
/@Batwoman3011
Mega rozdział :3 czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńUhuhu, końcówka gorąca :D.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Nina w końcu powiedziała Bradowi o swojej chorobie. Teraz nie musi tego przed nim ukrywać :). W ogóle akcja jak rodzice przyjechali do domu mnie rozbawiła, bo Nina myślała, że to się źle skończy, ale jak widać wszystko dobrze się zakończyło :). Mam nadzieję, że Brad pomoże jej zaakceptować swoją chorobę i zacznie normalnie żyć. Oby tak było <3
Czekam na kolejny :*. Obserwuję i pozdrawiam! :)
xxforeverxxx.blogspot.com
Jeeeeeeej, się porobiło :D Nie ma co rozdział kjdhfiubfrhebjhrebgh :D AWWWW, DOSTAŁAM PRZEZ CIEBIE TAKIEGO FANGIRLINGU, ŻE AŻ ŻAŁUJ, ŻE MNIE NIE WIDZIAŁAŚ JAK TO CZYTAŁAM :D Tak btw to czytałam ten rozdział chyba z 10 razy i...pewnie jeszcze przeczytam :D
OdpowiedzUsuńNo cóż, było meega :) To słodkie, że Bradley i Nina się tak zbliżyli :) Ciekawa jestem co z tego będzie...? Nie mogę się doczekać nextów :)
Ta scena, kiedy Nina się rozpłakała..:/ w sumie nic dziwnego...sama bym zaczęła się zachowywać histerycznie...
Cieszę się, że kochany loczek się ogarnął i nie jest już taki wredny <33
Jeśli chodzi o zakończenie...co ja myślę? Nie mam pojęcia co wymyślisz, ale pewnie będzie mega :)
Życzę weny xx
Izka