Na szczęście w klasie rozbrzmiewa ostatni dzwonek, więc szybko wrzucam zeszyt i książki do plecaka i wręcz wybiegam z sali, kierując się w stronę szatni. Co prawda brałam dziś tabletki i nie powinnam zbyt dużo się ruszać to staram się iść najszybciej, jak tylko potrafię.
Szatnia jest pusta, nie ma w niej nikogo. Zdejmuje swoje pantofle od mundurku, a zakładam botki. Narzucam jeszcze na siebie płaszcz po czym planuję wyjść z szatni. Oczywiście nie mogę tego zrobić, ponieważ moją drogę zastawia James. Czuję się, jak we wrześniu, kiedy mijaliśmy się w drzwiach biblioteki. To było zabawne.
- Gdzie się tak śpieszysz? - zapytał zaczepnie James.
- Muszę iść do akademiku trochę poćwiczyć przed występem.
- No tak, dziś twój wielki dzień. - zauważa chłopak, a ja się uśmiecham i dyskretnie patrzę na zegarek, dając mu do zrozumienia, że nie mam czasu na pogawędkę. - W takim razie powodzenia, spotkamy się na imprezce. - mówi, a ja oddycham z ulga.
-Dzięki i do zobaczenia, James. - macham do niego na odchodne i idę w stronę bloku, w którym mieszkam.
Wchodzę przez oszklone drzwi do środka, jednocześnie witając się z panią siedzącą na recepcji. Odbieram od niej klucz od swojego pokoju i wspinam się po trzech schodkach na główny korytarz. Po chwili docieram do właściwych drzwi, wkładając klucz do zamka. Wchodzę do pokoju, po czym rzucam plecak pod biurko. Nie mam już siły nic odrabiać.
Nadal czuję stres, a na domiar złego dochodzi ten okropny ból brzucha i głowy. To już kolejny tydzień zażywania leków, a mój organizm nadal nie może się do nich przyzwyczaić.
Mam nadzieję, że przynajmniej wieczorem będę się czuła dobrze, a mój występ będzie okej.
Co prawda zaśpiewam tylko jedną piosenkę, ponieważ więcej nie jestem w stanie. Zdecydowanie gwiazdami wieczoru będą dziś chłopaki z The Vamps. Brad mówił, że wszyscy pracowali ciężko by dzisiejszy koncert był niesamowity. Nie mogę się doczekać, aż usłyszę perkusję Tristana, gitarę Jamesa, bas Connora i głos Brada. Ich muzyka jest uzależniająca. Sprawia, że chce się słuchać więcej i więcej.
Kładę się na łóżku i łapię za głowę. Ból zaraz ją rozsadzi, więc jeśli wytrzymam do wieczora, uwierzę w cuda. Leżę tak przez kilka chwil, odpoczywając po ciężkim dniu w szkole. Na przygotowywanie się do imprezy jest zdecydowanie za wcześnie, a nie uśmiecha mi się robienie kolejnej próby.
Dziś śpiewam piosenkę, którą napisałam będąc w domu. Któregoś wieczoru tak mi się nudziło, że z braku laku wzięłam gitarę i zaczęłam tworzyć. Tak sama z siebie. Piosenka opowiada o miłości. Mojej miłości.
Rozmyślając tak nad sensem własnej piosenki, nie zauważam, jak do pokoju wraca Natalie. Podobnie jak ja rzuca swoją torbę pod biurko, a płaszcz przewiesza przez fotel. Kładzie się na swoje łóżko i ciężko wzdycha.
- Jeeeeesteeeeem taaaakaaa zmęęęęęczona. - ziewa, zakrywając swoją dłonią usta.
- Ja też. - wzdycham i podobnie jak Nat, głośno ziewam. - Nie wiem jak dotrę na te halloween.
- Boże, a my na zajęcia musimy jeszcze zrobić kilka fot z tej imprezy. Jak oni tak mogą? Zadają nam pracę domową nawet na halloween. - narzeka Natalie, a ja cicho chichoczę.
- Hej! A w co ty się ubierasz? - zagaduję współlokatorkę, wstając z łóżka.
- Zobaczysz. - odpowiada dziewczyna i posyła mi rozbawione spojrzenie.
Kości w moich nogach zgrzytają, więc robię kilka przysiadów, aby się rozluźnić. Zdejmuję swój mundurek i zakładam krótkie spodenki oraz luźną koszulkę. Zabieram ze sobą kosmetyczkę, klapki, szlafrok i idę do łazienki wziąć prysznic.
Woda sprawia, że moje ciało się regeneruję i nie odczuwam już takiego zmęczenia, jak kilkanaście minut temu. Jestem w stanie trzeźwo myśleć i właśnie wtedy dociera do mnie, że za niecałe dwie godziny będę stała na scenie. Co prawda nie sama, bo ze szkolnym zespołem, który będzie grał w tle, ale mimo wszystko…
To co czuję jest nie do opisania.
Wychodzę z kabiny, wycieram swoje ciało i nakładam bieliznę oraz szlafrok, po czym zabieram wszystkie rzeczy i wracam do pokoju. Natalie nie ma w nim, choć pomieszczenie jest otwarte. Dziwię się, lecz nie zwracam na to tak dużej uwagi. Zostawiam wszystko na łóżku i idę w stronę lustra. Sięgam po szczotkę do włosów, która leży w przyczepionym koszyku obok, po czym rozczesuję mokre włosy.
Przy okazji włączam muzykę w telefonie tak głośno, że dźwięki wypełniają cały pokój. Kołyszę się w rytm piosenki, rozczesując włosy, gdy drzwi do pokoju uchylają się. Mija dosłownie chwila, a obok mnie w odbiciu lustrzanym pojawia się Brad.
- Co ty tu robisz? – pytam zaskoczona obecnością chłopaka.
-Pisałem do ciebie, ale nawet nie zauważyłaś. Chciałem wiedzieć jak się czujesz, bo dziś piątek, ale chyba nie jest źle - odpowiada, mierząc mnie wzrokiem. - Cóż, gdybyś miała splątane włosy to mógłbym powiedzieć, że mam deja wu [ deża wi ].
-Tak, ale nie patrz na mnie, jakbyś chciał mnie zjeść, błagam Brad. To przerażające! - mówię, cicho chichocząc pod nosem.
- Ale co ja poradzę ,że tak świetnie wyglądasz w tym szlafroku? - pyta, podchodząc bliżej.
Jego ręce oplatają moją talię, przez co chłopak przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie. Czuję jego gorący oddech, nasycony miętą, a następnie jego usta na moich. Pierwszy pocałunek jest powolny i delikatny. Jednak następne stają się coraz zachłanniejsze.
Dłonie Brada błądzą po moim szlafroku. Od czasu do czasu zahaczają o dekolt. Ruchy Bradleya są zmysłowe i sprawiają, że w moim brzuchu kumuluje się dziwne uczucie. Chcę więcej!
Chłopak lekko popycha mnie na łóżko, po czym klęka nade mną, podpierając się ramionami. Usta Brada już nie całują tylko moich ust. Czuję, jak składa siarczyste pocałunki na mojej szyi, a potem na odkrytym obojczyku.
Jest mi co raz bardziej gorąco i czuję, że zaraz nie wytrzymam. Uczucie, które mi towarzyszy jest niesamowite. Brad wzbudza we mnie zupełnie inną osobę. Odważną i bardziej drapieżną Ninę.
Podoba mi się to.
Pocałunki mogłyby trwać wieczność, gdyby nie interwencja Nat. Wchodzi do pokoju i widząc nas, zamyka z wielkim impetem drzwi, by zwrócić na siebie uwagę. Brad od razu się ode mnie odsuwa, a ja poprawiam szlafrok. Czuję się tak strasznie zażenowana.
- No nieźle. - komentuje całą sytuację Natalie.
- Brad, możesz już pójść? -pytam cicho.
- Dobrze. - odpowiada i daje mi krótkiego całusa. - Powodzenia na występie.
Dziękuję mu, po czym chłopak wstaje i żegna się z Natalie. Atmosfera jest napięta, a ja czuję się skrępowana.
- Przeep - raaszam Nat.
- Za co? - dziewczyna wydaje się być zdezorientowana.
- Za to, że widziałaś nas w takiej żenującej sytuacji. Nie powinnam była... - zaczynam się tłumaczyć, ale śmiech Nat mi to uniemożliwia. - Czemu się śmiejesz? - pytam marszcząc brwi.
- Bo to śmieszne. Nie musisz mi się z tego tłumaczyć. Masz swój rozum, a to tylko mój brat. Jeżeli całowałabyś się z jakim innym chłopakiem z naszej szkoły to od razu wyleciał by za drzwi, ale to Brad. Wy pasujecie do siebie i cieszę się, że zaczęło się wam układać. Poza tym to wszystko przeze mnie. To ja stworzyłam Brinę.
- Och, okej. – odpowiadam. – Zaraz, czekaj...Co to Brina?
-Brad plus Nina równa się Brina! Nina, nie załamuj mnie. Nie wiesz co to ship?
- Ach, rozumiem.
* * *
Ból brzucha staje się z minuty na minutę coraz bardziej nieznośny. Nie wiem czy jest spowodowany nadmiernym stresem, czy też chorobą. Stoję niedaleko sceny i patrzę jak po dziesięciu schodkach schodzi Patrick. Jeszcze tylko dwie osoby i będzie mój występ, potem tylko zespoły. Wycieram spocone ręce o czarne rajstopy, a następnie rozglądam się po Sali. Odkąd tu jestem, nie widziałam nikogo znajomego. Anna wymigała się od pójścia na imprezę razem jakimś błahym powodem. Powiedziała, że musi poprawić makijaż i bardzo się spóźni. Nie wierzyłam jej w tą ściemę, tak samo jak Bradowi i Tristanowi, którzy twierdzili, że muszą coś przygotować przed koncertem. Ale czy takich rzeczy nie robi się dużo wcześniej?
Mój oddech staje się coraz szybszy, ponieważ przychodzi kolej na mnie. Razem ze szkolnym zespołem wchodzimy na scenę. Rozglądam się po sali, ale nie widze nikogo. Ani Nat, ani Anny czy też chłopaków.
Chłopcy z zespołu – Steven i Troy – podłączają swoje instrumenty pod wzmacniacze, a Caroline sprawdza nagłośnienie. Natomiast ja stoję jak zamrożona. Nie potrafię się ruszyć. Czuję się poniekąd zawiedziona, że nie ma tu ze mną nikogo bliskiego. Odwracam się do zespołu i biorę głęboki oddech. Wszyscy pokazują kciuki w górę, sygnalizując mi, że są gotowi. Kiwam lekko głową i odwracam się w stronę widowni.
Wtedy dzieje się coś niesamowitego.
Widzę jak cała czwórka z The Vamps podbiega pod samą scenę, a za nimi Natalie i Anna. Ich miny są bezcenne. Posyłają mi uśmiechy, które podnoszą mnie na duchu. Biorę ostatni głęboki oddech i daję znak zespołowi, aby zaczął grać.
Niech się dzieje co chce.
Starając się poradzić ze stresem, przymykam oczy. Wyrzucam z głowy obraz wypchanej po brzegi auli. Nie ma tutaj nikogo oprócz mnie, moich przyjaciół i zespołu.
Z instrumentów za mną płyną pierwsze dźwięki. Słyszę, jak chłopaki krzyczą ‘’DALEJ NINA!’’ Uśmiecham się pod nosem i zaczynam śpiewać. Staram się wyrazić swoje uczucia poprzez śpiew najlepiej, jak tylko potrafię. Na początku śpiewam spokojnie, jednak gdy docieram do refrenu budzi się we mnie odwaga. Staję na scenie pewniej i wiem, że tu pasuje. To moje pięć minut.
Będąc na scenie, czuję się jak w transie. Nic nie jest w stanie mnie rozproszyć, a kiedy widzę, że ludziom podoba się to co robię, czuję się spełniona i dumna. Gdy nadchodzi czas na drugi refren wszyscy na widowni podnoszę ręce do góry i zaczynają klaskać. Niektórzy tańczą, a inni stoją podpierając ścianę. Ich głowy kiwają się w rytm muzyki i widać ,ze im się to podoba, lecz wolą pozostać na uboczu.
- Rozświetlasz mnie
Kiedy widzę tylko ciemność
Rozświetlasz mnie
Kiedy jestem na dnie
I jeśli rozpadam się,
Wiesz gdzie znaleźć moje kawałki…
Kończę tymi kilkoma wersami swój występ, a następnie kłaniam się widowni. Wszyscy skandują moją imię i klaszczą. A ja stojąc jak wryta nie mogę w to uwierzyć. Dziękuję wszystkim przez mikrofon za świetną zabawę i to, jak dobrze mnie przyjęli , po czym podchodzę do zespołu. Im także dziękuję za ciężką pracę i tyle czasu, który dla mnie poświęcili. Potem już tylko schodzę ze sceny robiąc miejsce kolejnym wykonawcom.
Gdy znajduję się blisko przyjaciół, wszyscy podbiegają do mnie i zamykają mnie w ciasnym uścisku. Słyszę gratulacje i pochwały ze wszystkich stron, odpowiadając pośpiesznie dziękuję. Każdy z nich wydaje się być w tej chwili taki szczęśliwy. Kiedy nasze ciśnienie opada, a chłopaki wydają się być spokojni, Brad łapie mnie za rękę i prowadzi na korytarz, kilkanaście metrów za aulą.
Jest tu spokojnie i w miarę cicho. Jedynym dźwiękiem jest dudnienie muzyki za grubymi ścianami akademii. Siadamy na jednym z wysokich parapetów. Nasze ramiona się stykaj, podobnie jak kolana.
- To był naprawdę świetny występ. – mówi Brad, oplatając jedną ręką moją talię.
- Dziękuję. – odpowiadam grzecznie. – Nie krzyczałam?
- Nie, było idealnie. Idealnie dla mnie. – szepce mi do ucha. – Ty to napisałaś?
- Piosenkę? Taaaak. – odpowiadam, czując na swojej szyi dotyk ust Brada. – Nie, Brad nie rób tego tutaj. – mówię, odpychając jego zaloty. Nie lubię takich rzeczy.
- Ugh, nie lubię jak jesteś taka. – marudzi chłopak, a ja marszczę brwi.
- Taka? Czyli jaka?
- Taka niedostępna. – chichocze Brad, więc do niego dołączam.
- Chodźmy już, zaraz wasz występ.
- Okay, ale jeszcze jedno. – zaznacza Brad.
- Co?
- Daj mi się pocałować, proszę.
Brunet podchodzi bliżej mnie i składa jak zwykle delikatnego całusa, który po chwili zamienia się w namiętny pocałunek. Z trudem odrywamy się od siebie. Nasze oddechy są szybkie, a policzki zaróżowione.
- Zakochałem się w Tobie. – szepce Brad, skradając mi ostatniego całusa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spokojnie to nie jest jeszcze koniec imprezy, uwierzcie mi, że zdarzy się na niej coś WIELKIEGO XD
A tak ogólnie to co się dzieje? Piszę tak starsznie nudno czy co, bo trochę nie rozumiem. Pod ostatnim rozdziałem jest aby 18 komenatrzy.Gdzie sie podziali Ci co zawsze komentowali mi rodziały, pisząc nieomal rozprawki? Potrzebuję Was i waszych komentarzy, jak Wy nowych rozdziałów. Wymagacie ode mnie,ale sami od siebie nic. To trochę smutne,ale mam na dzieję,że to ulegnie zmianie na lepsze.
Kocham Was xx
Pozdrawiam, Wika! :>
20 kom - piszę nexta
20 kom - piszę nexta
gwiwbshbsisbsubssi
OdpowiedzUsuńświetnie opisałaś występ hahha to jest chyba mój ulubiony rozdział ��
/@trisakamyboy
Boskie boskie boskie boskie ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńKochaaaaaaaaaaaam ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
życzę weny i czekam na cd/brina xD
Boski rozdział ♥♥♥♥ Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ... pisz szybko pozdrawiam ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńUuuuu....Brina forever?! Super rozdział. Wiele się dzieje. Fajnie rozwinęłaś akcję. Te coraz śmielsze "kroki" Niny i Brada są takie fneksnfsnfke xD. Boże już tylko siedem rozdziałów zostało. Ja chyba nie dam rady :'( Musisz napisać drugą część, albo chociaż nowe ff o The Vamps.
OdpowiedzUsuńKocham, życzę dużo weny, czasu, chęci itd. :D
Czekam z niecierpliwością na next ;)
Pozdrawiam Melanie :*
O rajuśku.
OdpowiedzUsuńJesteś genialna..
Mam rozumieć, że piosenka, do której dałaś link na początku, to piosenka śpiewana przez Ninę? :3 Jest świetna!
Ciekawe co takiego cała paczka jej przyjaciół musiała zrobić ważnego, że spóźnili się na jej występ.. Znaczy weszli akurat, gdy miała zaczynać, ale nie ważne.
Bradley powiedział jej coś, co chciała zapewne usłyszeć już dawno bądź czego bała się usłyszeć.. Bardzo ciekawi mnie jej reakcja na Jego wyznanie. Może odpowie mu tym samym?
Mam bardzo, ale to bardzo dużo pomysłów pt. "co może zdarzyć się potem" :D
Mówiłam Ci już, że jesteś wspaniała? Zapewne w poprzednich komentarzach, no ale cóż.. To najszczersza prawda.
Czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny rozdział przepędzający moje obawy :]
Pozdrawiam i całuje ;**
Rozdział świetny! *o* Jak każdy.
OdpowiedzUsuńPiszesz po prostu nieziemsko.
Kocham twojego bloga
Czekam na następny *.* ^-^
Brina, Brina, BRINAAA! <333
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział! <3333
Kocham twojego bloga, kocham to jak piszesz, kocham... WSZYSTKO co jest związane z Briną! <3
Ja już się nie mogę doczekać nexta po tym twoim: ''Spokojnie to nie jest jeszcze koniec imprezy, uwierzcie mi, że zdarzy się na niej coś WIELKIEGO XD''
Wenyyy! <3
Buziole - Maja<3
Jak zwykle świetny *o* Niecierpliwie czekam na następny rozdział :>
OdpowiedzUsuńEj no weź ja chce się dowiedzieć czy oni będą już razem czy nie i jak The Vamps pójdzie występ. Pozdrawiam i życzę weny ♡
OdpowiedzUsuńKur** ale zajebiste!
OdpowiedzUsuń,,- Zakochałem się w Tobie. – szepce Brad, skradając mi ostatniego całusa.''
Nie no, najlepszy moment <3 Mam nadzieję, że szybko dodasz koljeny rozdział! <333
CO-ZA-CUDO!
OdpowiedzUsuńNie wiem, co tu powiedzieć więcej, ale z każdym twoim rozdziałem myślę, że piszesz lepiej i lepiej i nie mogę przestać się zachwycać!
Te pocałunki Briny to było coś tak mega, że.... no nie wiem, co tu powiedzieć, naprawdę!
Muszę przyznać, że jak czytałam o tym pocałunku w szlafroku, w pokoju Niny, to już się "wystraszyłam", że dojdzie do czegoś więcej i Nat zastanie Brinę w jeszcze bardziej żenującej sytuacji, ale tak się nie stało XD
No i oczywiście ostatnie zdanie i "Zakochałem się w Tobie.." - po prostu abjdsbdjwakwld <3
Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale nie było mnie i nadrobiłam go dopiero przed chwilą :c Za to miałam podwójną radochę podczas czytania :D
Uwielbiam twojego fanfica, życzę ci weny i wszystkiego tam dobrego c:
Btw. chodzi mi po głowie teraz ta piosenka Birdy "You light me up - lalalala" XD ♥
Jak zwykle zaproszę do siebie :p http://thankyouforthemusicpoland.blogspot.com
BRINA <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :*
Brina <3 <3
OdpowiedzUsuńomg *O*
nie dość, że Brad powiedział Ninie o tym, że się w niej zabujał, to jeszcze ma coś się wydarzyć na imprezie... *mdleje* CZEKAM NA KOLEJNY!!
@ohmyhojbjerg
Cudo*.* ja chce wiecej ❤💖
OdpowiedzUsuńI ten ostatni moment! <3 Dobrze, że wszystko się udało Ninie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to "coś wielkiego" nie będzie niczym złym.
Pozdrawiam i życzę weny
Aga :*
Świetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Mam nadzieję, że to będzie coś dobrego!
*o* *.* *-*
OMG nie wytrzymam!
Boski rozdział *.* czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńKurna dziewczyno to było świetne, już nie mogę się doczekać co będzie dalej serio.Kocham to opowiadanie. Zapraszam do siebie liczę, że skomentujesz :* http://diaries-with-the-vamps.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest cudowne! Kocham je <3. Serio! Dzięki tobie poznałam The Vamps i jestem od nich uzależniona. Oni są najlepsi <3. A ty masz talent jak nikt inny. Piszesz genialnie. Pozdrawiam :* Julia
OdpowiedzUsuńJest! 20 komentarzy!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Brada i Ninę *o*
Kiedy następny?
Cudooooo!!! Ja wiem że się prześpią ze sobą xd
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że tak długo mnie tu nie było, co ta szkoła robi z człowiekiem;o
Ale przejdźmy do rzeczy...oni są cudowni! Chcę ich więcej i więcej!
A jeszcze po tej scenie na samym końcu, to się po prostu rozpłynęłam!*.*
Oczywiście musiałaś nas zaciekawić i zostawić z głowami pełnymi pomysłów, bo byś nie była sobą:P
Ja się pytam co takiego wielkiego się stanie?! Teraz tyle pomysłów przychodzi mi do głowy, nawet z czyjąś śmiercią, albo ktoś skończy w szpitalu, albo zajdzie w ciążę....no sama widzisz!
Czekam na kolejny, chcę już wiedzieć co się stanie!;c
Jesteś cudowna!<3
Zapraszam w wolnej chwili;) loveeorfriendship.blogspot.com
No, więc...
OdpowiedzUsuńno co ja ci nowego mogę napisać? Jak zwykle rozdział cudowny, niesamowity i świetny. Nic nowego :)
A i przepraszam, że ostatnio mało komentuję, ale no szkoła... ale przynajmniej moja nauka nie idzie na marne, mam najlepszą średnią w klasie :D
Szkoooodaaaa... że zbliżamy się do końca ;'( ale mam nadzieję, że znowu wymyślisz coś niesamowitego co będe czytać w wolnym czasie.
Z jednej strony, uwielbiam ten moment "urywki" rozdziału, bo jest to takie zaciekawienie i zachęcenie do przeczytania kolejnego rozdziału, a z drugiej go nienawidzę! Bo to czekanie to tylko tydzień, a czyję jakbym czekała wieczność!
Teraz to już tyle.
A jakbyś miała chwilę czasu to wpadnij do mnie na bloga
http://blog-cookie-monster.blogspot.com/
Pozdrawiam <33
Jak zwykle cudowny :* czekam z niecierpliwością na next ;)
OdpowiedzUsuńWIKTORIA- MISTRZ WYWOŁYWANIA FANGIRL FEELS :D
OdpowiedzUsuńJESTEŚ OK-ROP-NA! JAK MOŻESZ?! :D
Ale nieee, no bez jaj, te Brina moments są kjncjdncejnucndjjun xdd Tylko głupia Natalie zawsze się musi wryć tam gdzie nie trzeba, hahah xD Te scenki pocałunków wychodzą Ci naprawdę świetnie ;) Czekamy na więcej, yeah! :D
Co do rozdziału, to jest supi! Chwila, kiedy Nina śpiewa, kiedy jest na scenie...ooo jeeej, ale się wczułam :') I to jak chłopcy z zespołu i reszta znajomych podbiegli pod scenę i jak wspierali Ninę, to takie kochane <33 No ale oczywiście ten...nawet wzruszający moment przerodził się w namiętne sceny poza salą koncertową, nie mogło być inaczej, Bradley musiał wyściskać swoją ukochaną po występie, nie ma co xdd I z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, który pojawi się jutro :D Ciekawe co takiego WIELKIEGO się wydarzy :D
Weny Wika, do następnego xx
Ehh, zapomniałam się podpisać...To ja, Izka xd :D
UsuńŚwietne! Szkoda ,że blogi z ff nie mogą dostawać Oscar'ów :'c
OdpowiedzUsuń