JEŚLI TO CZYTASZ, TO PROSZĘ SKOMENTUJ, DAJ ZNAĆ ZE STATYSTYKI ODWIEDZAJĄCYCH SĄ PRAWDZIWE!
Sylwestrowy poranek spędzamy w łóżku. Leżymy w nim, oglądając jakąś komedię romantyczną, która nie bardzo mnie ciekawi. Przez cały nasz prywatny seans, spoglądam na Brada. Przyglądam się jego nieidealnej twarzy, każdemu detalowi, który pragnę zapamiętać, jak najlepiej.
Jemy szybko śniadanie, ubieramy się w ciepłe ubrania i wychodzimy na zewnątrz. Słońce ponownie świeci, a pogoda jak najbardziej dopisuje. Zakładam na nos ciemne okulary, widząc ,że Brad robi to samo. Łapie mnie delikatnie za rękę i ciągnie w nieznanym kierunku.
Spacerujemy spokojnymi ulicami osiedla, na którym mieszka Brad, aż dochodzimy do parku.
Płaczące wierzby porastają prawie całą powierzchnię parku, tworząc przy tym piękną zasłonę. Długie, zwisające ku dołowi gałęzie, mienią się i pobłyskują w jaskrawym świetle słońca. Oszronione rośliny wprowadzają do parku niesamowitą atmosferę, która przyczynia się do powstania wspaniałego krajobrazu, przypominającego scenerię z disneyowskiej bajki.
Rozglądam się dookoła, podziwiając otaczającą nas przyrodę. Co jakiś czas ciągnę jedną z miliona długich gałęzi wierzby, a tysiące małych płatków śniegu, opada na nasze gołe głowy.
Wędrujemy przez park, wsłuchując się w cudowna ciszę. Od czasu do czasu Brad opowiada jakąś zabawną anegdotkę związaną z danym miejscem, na co się śmieję. Dogryzamy sobie po drodze, zapominając o wszystkich troskach. Nie mówimy o mojej operacji, o szkole, ani innych przejmujących sprawach.
Jest idealnie.
* * *
- To znaczy? – pytam zaciekawiona, zatrzymując się na tarasie.
- Rodzice wyjeżdżają do znajomych na imprezę, Natalie nie ma w domu odkąd skończyły się święta, więc może my moglibyśmy spędzić tego sylwestra w domu. Przygotujemy coś do jedzenia, a potem …romantyczny spacer o północy? – tłumaczy mi swój plan z ogromnym zażenowaniem.
- Świetny pomysł. Twoi rodzice już pojechali? – pytam.
- Tak.
- Nawet się nie pożegnałam.- mruczę pod nosem.
- Coś wymyślimy, a teraz wchodź do domu bo zmarzniesz. – ponagla mnie, jednocześnie klepiąc zaczepnie w pośladek.
- Łapy precz, zboczeńcu jeden. – besztam go.
- Wczoraj jakoś ci to pasowało. – dogryza Brad.
- Nie przypominam sobie tego. Straciłam wątek?
- Chcesz to ci przypomnę co wczoraj robiliśmy.- mówi, a na jego ustach pojawia się cwany uśmieszek.
- Otwieraj dom, a nie myślisz o nie wiadomo czym, Brad, ja tu marznę! - dogryzam chłopakowi, pokazując język.
Wchodzimy do domu i robimy sobie gorące kakao, a następnie popijamy je siedząc na kanapie w salonie,przy okazji planując resztę dnia.
Na początku idziemy na zakupy do najbliższego marketu, a tam kupujemy świeże sosy, makaron oraz mięso mielone, które potem przyda nam się do robienia spaghetti. Po drodze zgarniamy szampana i obładowani zakupami, powracamy do domu.
Rodziców Brada nie ma już w domu, więc czuję się naprawdę swobodnie. Zdejmuję ciasne jeansy i zakładam wygodne leginsy, które są w tej chwili moim zbawieniem. Schodzę na dół, gdzie Bradley przygotowuje wszystko do gotowania, więc postanawiam poszukać jakiejś fajnej muzyki, aby gotowanie szło nam sprawniej.
Odnajduję naszą wspólną playlistę na spotify i podłączam telefon do głośników kina domowego. Głośna muzyka wypełnia całe mieszkanie, a ja zadowolona ze swojej pracy, siadam na wysokim stołku, stojącym przy wyspie kuchennej. Obserwuję, jak chłopak krząta się po kuchni w rytm lecącej piosenki. Zaczyna śpiewać pod nosem, więc dołączam do niego i nalewam do rondelka wody, aby potem móc wstawić ją na gaz.
Wspólne gotowanie nigdy nie sprawiło mi tyle przyjemności co teraz. Co prawda, robiłam to może trzy razy i za każdym razem z mamą, więc to pewnie dlatego. A gotowanie z Bradem to inna bajka. Ciągle śmiejemy się z suchych żartów, wypowiadanych przez nas obojga. Dogryzamy sobie w wszystkie najmożliwsze sposoby, a kiedy nam się to nudzi, nie odzywamy się do siebie i cicho pod nosem nucimy lecącą piosenkę. Innym razem śpiewamy razem w niebo głosy, tak głośno, że sąsiedzi z obok mogą być nieco zdezorientowani i zmartwieni tym co się tu dzieje. Jest nas dwoje, a robimy hałas za co najmniej dwudziestu.
Kiedy jedzenie jest gotowe, ściszamy muzykę i siadamy do specjalnie przygotowanego stołu. W domu jest spokojnie, a my nie robimy niczego szczególnego, a mimo to moje serce bije, jak oszalałe. Nakładam na talerze makaron, natomiast Brad nadal miesza sos, którym po chwili polewa na ułożony przeze mnie żółtawy makaron.
Jemy posiłek i rozmawiamy o tym co ma być po nowym roku. Opowiadamy sobie wzajemnie o naszych postanowieniach noworocznych i wakacyjnych marzeniach. Brad zawzięcie tłumaczy mi kontrakt The Vamps, który sprawi, że chłopcy wydadzą album, a ja oparta łokciami o stół, wsłuchuję się w jego słowa.
Spędzamy wieczór w cudownej atmosferze, ciesząc się sobą nawzajem. Wchłaniam jego cudowny zapach, przeczesuję dłonią loki, dotykam mysiego nosa, zapamiętuję każdy, nawet najmniejszy detal. Cieszę się z każdej błahostki.Każdego jego dotyku na moim ciele. Każdego spojrzenia skierowanego do mnie. Każdego uśmiechu, którym mnie obdarza. Cieszę się z wszystkiego.
Kiedy zegar wybija 23:30, zbieramy się do wyjścia. Brad zabiera mnie na romantyczny spacer w stronę miasta. Chce abyśmy świętowali 2014 rok w jakimś wyjątkowym miejscu, dlatego teraz trzyma mnie za dłoń i ciągnie ku nieznanemu. Spoglądam nerwowo na wyświetlacz w telefonie i sprawdzam godzinę. Mamy jeszcze 6 minut do północy.
Brad ściska bardziej moją rękę i pokazuje,że to tu. Znajdujemy się w skateparku, który najprawdopodobniej dla chłopaka jest bardzo ważny, skoro nazywa go wyjątkowym. Postanawia za nas oboje, abyśmy usiedli na najwyżej rampie, dlatego teraz pomaga mi się na nią wdrapac. Kiedy już oboje jesteśmy na górze, Brad wskazuje palcem jakiś punkt. Widzimy oświetlone Birmingham z daleka. Wygląda pięknie.
Druga dłoń chłopaka ściska moją, więc czuję, jak po moim ciele rozchodzą się motylki. To zadziwiające, że każdy jego dotyk odczuwam tak mocno. Kocham to w tym wszystkim najbardziej. Co dzień czuję jakbym się zakochiwała od nowa w tym nieznośnym i głupim chłopaku, który stoi teraz obok mnie.
Słyszymy z daleka jak jakaś grupka znajomych odlicza sekundy do północy, więc odwracamy się do siebie, a nasze oczy przyglądają się nam z taka zachłannością jak nigdy. Z każdą sekundą, nasze ciała są bliżej siebie. Gorące oddechy mieszają się,a palce naszych dłoni łączą w jedność. Zimne wargi dotykają się w gorącym pocałunku, kiedy ludzie krzyczą ' szczęśliwego nowego roku'. Wtedy wszystko znika. Nie ma nic oprócz nas. Jest tylko Brad, ja i fruwające w powietrzu fajerwerki.
- Szczęśliwego nowego roku. - szepce Brad, kiedy przerywamy pocałunek, aby wziąć oddech.
- Szczęśliwego nowego roku. - odpowiadam równie cicho co on.
Znajdujemy się w naszym małym świecie jeszcze przez długi czas. Siedzimy oparci o belki, spoglądając w piękne gwiazdy, świecące nad nami. Pogrążeni w myślach, siedzimy w ciszy, nie mówiąc ani słowa. Delikatny blask księżyca oświeca nasze twarze, a nikłe światło latarni, znika gdzieś przy pierwszej rampie. Z dala od naszej.
- Lubię noce. - odzywa się w końcu Brad. - Gdyby nie one, nie moglibyśmy zobaczyć gwiazd.
- Taaak, gwiazdy to naprawdę cudowne zjawiska. Nigdy nie wiesz, kiedy któraś spadnie. To tak jak ze szczęściem, bądź śmiercią. - mówię. - Nigdy nie wiemy kiedy do nas przyjdzie. NIgdy nie wiemy co nas czeka.
- Martwisz się prawda? - pyta Brad, jakby czytając mi w myślach. - Wiem, że stwarzasz pozory twardej, nie przejmującej się dziewczyny, ale znam cię i wiem,że jesteś wrażliwa. Po prostu nie wiem co ty teraz czujesz. Udajesz silną, a jest przecież inaczej. To wszystko jest takie mylące, wprowadza mnie w zdezorientowanie.
- Rodzice powiedzieli mi coś przed świętami. Nie chciałam ci tego mówić, żeby cie nie martwić. I tak już za bardzo się mną przejmujesz.
- Co ci powiedzieli?
- Mam nowotwór. - oznajmiam najciszej jak tylko potrafię.
- Co masz?
- Nowotwór. W mojej tarczycy są komórki nowotworowe.
- Ale... ale jak to? - jąka się Brad, a z jego twarzy odpływa krew, stając się blada jaka ściana.
- Normalnie, Bradley. Mam raka.
- Obiecałaś mi mówić o wszystkim. - wyrzuca z siebie po chwili milczenia.
- Wiem, dlatego ci mówię to teraz. Nie chciałam psuć spotkania.
- Ale jak to się ogóle stało, Nina? Przecież doktor mówił o tej operacji, o dobrych wynikach.Nic nie rozumiem.
- Okłamali mnie. I lekarz i rodzice. - odpowiadam.- To znaczy nie powiedzieli mi do końca prawdy. Pamiętam, że w środku wizyty musiałam wyjść.Pewnie wtedy omawiano mój zabieg i rzeczywisty stan zdrowia.
- Nina, dlaczego to musiało spotkać właśnie ciebie..
- Zadaje sobie to pytanie już od kilku lat. - mówię, ale widząc przygnębienie na twarzy Brada, milknę. - Słuchaj, to nie jest tak poważne. Ludzie myślą,że jak rak to od razu trzeba umrzeć. Spokojnie, mój nowotwór nie jest złośliwy. Jedna operacja usunięcia guzków i po problemie. Przecież zabieg to nie może być coś ciężkiego, słyszysz? - upewniam się, czy mnie słucha.
Jego wzrok jest odwrócony w zupełnie inną stronę. Jest nie obecny, więc siadam na jego kolanach, dłonie kładę na jego poliki i przekręcam głowę tak, aby na mnie patrzył. Łapię jego wzrok i mówię :
- To nie jest koniec. Obiecuję Ci, że przeżyję zabieg. Dalej będziemy tą nieidealną parą. Dalej będziemy sobie dogryzać. Dalej będziemy śpiewać w akademii. Dalej będziemy sobą. Dalej będziemy żyć. Ja będę żywą Niną, ty żywym Bradem, rozumiesz? Obiecuję ci to. Za bardzo cie kocham, aby móc teraz odejść.
* * *
Czuję jakbym była w jakimś dziwnym transie. Przechodzę z skrajności w skrajność. Jestem wesoła i smutna jednocześnie. Wysiadam psychicznie. A wszystko przez jedną małą pigułkę. Ostatnią dawkę tego gównianego cholerstwa, które sprawia, że szaleję.
Dociera do mnie wiadomość,że jutro mam operację. Dziwne ukucie w brzuchu rozsadza mnie od środka. Nie potrafię usiedzieć w miejscu zbyt długo. Moje dłonie się trzęsą,nogi także. Osoby z boku mogą pomyśleć, że jestem narkomanką, ponieważ moje dzisiejsze zachowanie jest naprawdę dziwne. Widzę kolejowy drogowskaz z nazwą Stevenage, więc wychodzę z przedziału i ruszam w stronę drzwi.
Na peronie czeka na mnie tata, który widząc w jakim jestem stanie, od razu podbiega i sadza mnie na ławce. Wyjmuje wodę z mojej torby i daje mi ją do picia. Przełykam ślinę i biorę mały łyk cieczy. Płyn roznosi sie po moim przełyku, kiedy ja biorę głębokie oddechy.
- Brałaś dziś leki? - pyta zmartwiony.
- Tak, to przez nie tato. Zaraz umrę, przysięgam.
- Nina, spokojnie. Oddychaj, zamknij oczy i nic nie mów.
- Ale to jest takie nie fair. Tato, te leki mnie wykańczają, ta choroba mnie zabija. Nienawidzę jej. - prawie krzyczę ze wściekłości.
- Nina, nie mów nic proszę. Jutro czeka nas Londyn, już po jutrze zapomnisz co to choroba.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak oto tym sposobem docieramy do chwili, gdy zostaje nam tylko jeden rozdział...
Jakieś podejrzenia co do końcówki, hmm?
PLUS BŁAGAM, K O M E N T U J C I E!!!!!
A i moja odpowiedź do pewnej dziewczyny, która napisała kom pod poprzednim postem [ sądzę, ze tu przeczytasz prędzej, niż tam ] :
Błędy z formą grzecznościową staram sie eliminować, ale mój ukochany Microsoft Word jest taki super, że jego autokorekta, poprawia mi każde CI, WAM, CIEBIE, TOBIE na wielką literę, więc jeśli komuś to przeszkadza to przepraszam. Nie jestem w stanie nad tym panować.
A drugie błędy, w sensie, że piszę w pierwszej osobie o kimś to tylko czysty przypadek i literówka, a kiedy czytam rozdział po raz ęty to mój mózg nie potrafi wyeliminować błędu, przykro mi. :>
Pozdrawiam, WIka xx
20 kom - next
TYM RAZEM SERIO NIE ŻARTUJĘ.
teraz tylko zostało nam się modlić aby Nina przeżyła operację
OdpowiedzUsuńona musi żyć...
rozdział jak zwykle >>>>>>>
nie mogę jakoś uwierzyć że to przedostatni rozdział :( /@trisakamyboy
Jezu niech ona nie umiera, nie może zostawić Brada... Cudowny rozdział jak zawsze, czekam na następny❤
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńBardzo ładny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBoże, Boże, Boże..:o To ma się dobrze skończyć ;cc
OdpowiedzUsuńRozdział superr, niesamowity ;* Ahhh ten sylwestrowy nastrój ♥ Powiem Ci jedno.:) Jesteś Najlepsza ♥♥
Nie mogę uwierzyć, że to przed ostani rozdział :(( niee ;ccc Dziękuję Ci, że mnie powiadamiasz o rozdziałach :) x K =*
pardon... JAK NINA TEGO NIE PRZEŻYJE TO ZABIJĘ, JAK HOLGERA KOCHAM
OdpowiedzUsuńjejciu, już koniec...:(
czekam na ostatni!!
@ohmyhojbjerg
Mam coraz większe przeczucie, że Nina umrze. Mam nadzieję że tak się nie stanie, bo inaczej... no po prostu to będzie nie fair!
OdpowiedzUsuńMam straszne przeczucie, że uśmiercisz Ninę, co nie byłoby fajne, więc błagam cię... nie rób tego. Niech ona żyje, niech będą razem. Nie uśmiercaj głównej bohaterki...
OdpowiedzUsuńNie widziałam żadnych błędów, bo gdy zagłębiał się w rozdział nie zwracam na to uwagę.
Czekam na następny z niecierpliwością. :*
Śwetny <3
OdpowiedzUsuńMyślę że nie uśmiercisz Niny...
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny :*
Czy czy czy ona przeżyje????? Błagam powiedz , że tak i , że nie bd musiała płakać jak dzisiaj kiedy to przeczytałam. Kocham twoje blogi serio i prosze Cie nie uśmiercaj jej. <3
OdpowiedzUsuńCzy tylko mi się zdaje, że ona umrze? Jeśli to zrobisz, to znajdę i zabiję -.- To czekamy z niecierpliwością do następnego tygodnia. Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko.
OdpowiedzUsuń�� doprowadzilas mnie do płaczu o tym nowotworze ���� ale zajebisty rozdział tak jak sam blog dl musi być koniec ?! Pogodzie się z tym ale nw jak ��
OdpowiedzUsuńMam źle przeczucia :/ rozdział super ale ona nie może umrzeć obiecała mu to!!!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział.Przeczuwam coś złego,ale ona nie może tego Mu zrobić,przecież On Ją kocha i Ona teraz nie może umrzeć...Brad nie przeżyje tego.Czekam na kolejny z utęsknieniem.Do następnego,oby jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥ nie mogę uwierzyć ze to przed ostatni rozdział :( wspaniale piszesz ♥ nie mogę się doczekać następnego ♥.♥
OdpowiedzUsuńNie wiem, co powiedzieć, bo to przedostatni rozdział. Martwię się tylko, że Nina nie przeżyje operacji. Fakt, że będzie ona w ostatnim rozdziale jest dość intrygujący, bo jak to się mówi, że nie da się zabić głównego bohatera w połowie książki, bo czym ona będzie bez niego, ale my wiemy, że historia się kończy, więc możemy spodziewać się wszystkiego.
OdpowiedzUsuńJuż nie wiem co myśleć, chcę i nie chcę następnego. To trochę straszne.
Ale ten rozdział jest cudowny, Brina jest świetną parą. I co, zobaczymy co się stanie w następnym c':
Zapraszam do siebie http://thankyouforthemusicpoland.blogspot.com
Boże nie...nie chcę końca! Proszę nie uśmiercaj Niny, nie rób mi tego :( i nie kończ na tym opowiadaniu, pisz dalej, bo jesteś świetna-taaaaki talent ;*
OdpowiedzUsuńAle mialam nadrabiania :D nie przejmuj się tymi malymi bledami, malo kto na nie zwraca uwagę. Kocham to FF i nie potrafie do siebie dopuścić mysli ze to juz prawie koniec:( nawet nie chce mi się wymyslac teorii co będzie dalej, bo mi się smutno robi. Mam nadzieje ze będziesz tworzyć dalej po TRA. Ja tymaczem zapraszam do siebie na www.unforgettable-fanfic.blogspot.com / @ohwowbradley
OdpowiedzUsuńRozdział super. A co do tamtych uwag w sprawie twojej pisowni to to była tylko moja drobna uwaga. Zakochałam się w twoim ff i żadne błędy gramatyczne, ortograficzne czy interpunkcyjne tego nie zmienią ♥♥
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już przedostatni rozdział TRA :'(
Mam nadzieję, że będziesz miała czas i ochotę napisać kolejne ff o the vamps ;) oraz mam nadzieję, że TRA skończy się dla wszystkich szczęśliwie :D życzę weny, czasu itp. I czekam na next ;)
PS. To już 20 kom więc mam nadzieję, że rozdział pojawi się niebawem :*
przeczytałam jest super!!!!
OdpowiedzUsuńCzemu mam wrażenie, że Nina umrze ?
OdpowiedzUsuńSzkoda że został jeszcze tylko 1 rozdział ale kiedyś wszystko się kończy. Kocham twoje opowiadanie i czytam kazdy rozdział dokładnie. Nie zawsze komentowała więc wybacz, bo wiem że to cię mmotywuje. Rozdział świetny i czekam na ostatni. Pozdrawiam :* Julia <3
OdpowiedzUsuń